Dzisiaj byłyśmy bardzo wcześnie ale za to we dwie ja i Madzia.
Lolek dostał Metronidazol przed godz. 7.Co wiem to napiszę ….
Ogólny:Wszyscy zjedli ładnie animondę (wołowina, indyk i królik oraz wołowina, dorsz i korzeń pietruszki) z lekami lub bez. Nikt nie grymasił, nawet Kami.
Nasikane w kilku miejscach m.in. na stoliku pod tablicami, przy drzwiach do kuchni. Tam, gdzie często zdarzają się „siuśki” postawiłyśmy miski (przy drzwiach do składzika, kuchni i szpitala). Mam wrażenie, że to Ptyś sika. Dostał Zylkene. Rozpisałam mu Zylkene na tablicy.
Kupy OK.
Przestawienie kuwety (tej pomiędzy ogólnym, a przedsionkiem) dużo dało, dzisiaj już nie było takiej żwirowni.
Mela dokucza Kici, takie mam wrażenie.
Dzisiaj Kami w lepszym nastroju, połaziła, pogadała … trochę pobuczała.
Dosypałam Yoserę do wiaderka z suchym, które stoi w kuchni. Przy okazji wszystko z półki w składziku ładnie rzecz ujmując spadło. Kołek wyleciał ze ściany, bo półka była strasznie przeciążona. Jak nie zapomnę to poproszę męża mego

o pomoc ….. Póki co w składziku straszny bałagan.
Zmoczony ręcznik ponownie i położony na podłogę.
Katie:Piękna kupa. Dostała leki. Mokre animondę i suche fibrę. Katie miała trochę suchego w jeżyku (nawet więcej niż trochę

). Może wreszcie nastąpi u niej jakiś przełom ...
LACTULOZA TYLKO DO DZISIAJ JAK DOBRZE PAMIĘTAM. Zapomniałam ją zmazać z tablicy

Madziula wymasowała brzuchola.
Otworzyłam jej drzwi, ale nie chciała wyjść. Natomiast całe towarzystwo skorzystało z zaproszenia i odwiedziło jej pokój. Katie była bardzo gościnna. Nawet nie syknęła. Nawet Ptyś przyszedł w odwiedziny i zamieszkał w budce, w której kiedyś przesiadywał Franek.
A tak a propos Martusia ... jak Franek … coś może wiesz ????
Takie mam wrażenie, że w pokoiku Katie nasikane było obok fotela.
Ręcznik zmoczony ponownie leży na podłodze.
Li:Kupa i siku OK. Otrzymała animondę. Nie wypuszczałam jej. Pobawiłam się z nią wędką i przy okazji trochę wyczesałam. Nie lubi czesania, trochę popacała szczotkę łapą. Wymęczyłam ją okrutnie
„Cosik” nam się Li okrąglutka zrobiła.
Ręcznik zmoczony ponownie leży na podłodze.
Pranie jedno zrobione.
Podłogi umyte.
W szpitaliku tylko ciepła woda …
Zajrzałam do leków w szpitaliku. Trochę tam ogarnęłam. Sprawdziłam też daty ważności. Leki przeterminowane włożyłam do reklamówki, która jest w witrynie na ostatniej półce. Nie chciałam się rządzić i wyrzucać. Jak „cosik” to ja wezmę te leki i zutylizuję u siebie w pracy.
Tylko dajcie znać co dalej z nimi mam robić … Madziula wyczesała Seweryna, Mundka, Róże, Klarę …. Ale o tym to ona napisze sama.
Spokojnie z tej sierści można by uszyć poduszkę.