No i pojechały wczoraj nasz dziewczynki. Radość miesza się ze smutkiem. Bo choć przecież wiedzieliśmy, że taka jest kolej rzeczy, to jednak smutno. Nie wiem, jak dziewczyny, nie będę pisać za nie, ale ja się trochę rozkleiłam, zwłaszcza, gdy wróciłyśmy do domu i spojrzałam na Mimisia. A Mimiś jakiś zdezorientowany, szukał siostrzyczek, nie ma się z kim teraz bawić… Wczoraj odkąd przyjechałyśmy, Mimi siedział prawie cały czas na rękach i mruczał… To życie to jednak brutalne jest - była taka sielanka, maluchy razem hasały, rozrabiały, może i czasem miałam dość, zwłaszcza jak przekopywali mi non stop doniczkę z kwiatkami i dookoła była wciąż rozsypana ziemia... Albo te galopy z prędkością torpedy i tupot pędząco-stukająco łapek…
Właściwie to teraz też siedzę i ryczę, to są naprawdę trudne przeżycia, trudno jest się rozstawać, zwłaszcza z maluchami… Chociaż mam już pierwsze wieści z domków i wszystko jest ok. Siostrzyczki pozwiedzały domek, załatwiły się do kuwetki, Pani jest zdziwiona, że są takie śmiałe... Dały też już pokaz "zapasów"... Im chyba łatwiej, bo są dwie...
Jedynie u Hany, jak na razie kocice rezydentki fuczą po naszej dziewczynce, chociaż ona się do nich garnie i szuka kontaktu. Umówiłyśmy się z Panią, że w razie czego, gdyby sytuacja była cały czas napięta, to przyjedziemy za dwa tygodnie do Hanusi i będziemy myśleć co dalej. Chyba jednak nie ma co panikować, bo to dopiero pierwszy dzień i koty muszą mieć przecież czas na poznanie się . Chciałabym bardzo, żeby choć jedna kocica przygarnęła Hanę i trochę jej pomatkowała, bo Hana bardzo się garnie do kotów dorosłych. Wciąż brakuje im chyba mamy… Nasze dziewczynki z kolei, Ayumi i Amaya ssały koszulę Panu i zasnęły przytulone…
Nie pisałam o tym wcześniej, ale kiedyś przyszła do mnie Amaya w nocy i wcisnęła się pod kołdrę. Przytuliła się do mojego brzucha i… przepraszam za szczegóły, mam nadzieję, że nikogo nie zniesmaczę… i zaczęła ssać pieprzyk, który mam przy pępku. Ugniatała przy tym łapkami. Biedna tyle się napracowała, żeby coś ”wycisnąć”… Na początku chciałam ją odsunąć, ale potem po chwili pozwoliłam jej zostać…
Bądźcie szczęśliwe w swoich domkach nasze kochane dziewczynki
A tu nasza Hana, na dobbranoc. Jeszcze do wczoraj spały sobie wszystkie razem...

Pozdrawiamy
