darusia pisze:ja nie wiem, może mają to genetyczne
a co do dnia kota, to wiem jak spiewała, bo była już wtedy u nas na rękach i nie chcieliśmy jej oddać, tylko zabrać i wyjść stamtąd razem. Szkoda, że wtedy nie było Kikura - na pewno też by znalazł szybko dom. Takie to wszystko niesprawiedliwe...
No niestety Kikur był wtedy bardzo chory - potworna biegunka, świerzbowiec, główka zupełnie w poprzek

Ale nadal mam nadzieję, że komuś się spodoba.
Kikur to cffaniaczek jest - jak tylko przychodzi ktoś, kto (całkiem potencjalnie!) mógłby go wziąć, to kot znika. A jak przychodzi ktoś całkiem niezainteresowany, np. ostatnio agentka ubezpieczeniowa z alergią na koty, to prawie wlazł jej na kolana
