Edit
Na Conrada 4 też podobno jakiś armagedon. Koty miały piękne budki i jedna z lokatorek - działaczka w spółdzielni kazała wszystkie wywieźć. Ktoś próbował tam łapać koty kilka dni temu i znów były awantury z przeciwniczkami sterylizacji.
Dwa dni temu w stawie pływał utopiony, czarny kot, a w okolicy mostku było kilka otrutych gołębi
