

Kocur, który przeszedł przez piekło.

Uszatek to bezdomny Kocurek.
Na moje podwórko trafił ok. roku temu, jako młody, silny kocur.
Stracił dom, bo zaczął dojrzewać i znaczyć meble w mieszkaniu.
Oczywiście łatwiej wyrzucić kota, niż go wykastrować.

Naprawdę był śliczny.
Duży, puszysty o sierści podobnej w fakturze
do tych błękitnych rosyjskich kotów.
Lasił się pod nogami, biegał i skakał.
Potem zniknął.
Pojawił się 4 miesiące temu i na jego widok się rozpłakałam.



To wprost niemożliwe, co się z nim stało.
Jest wrakiem kota.
Cieniem tego wspaniałego kocura, którym był.
NIE MA USZKA tylko zaropiały otwór w głowie.

Jakaś grzybica zaatakowała jego małżowiny i wdała się martwica.
Po uszku został nieestetyczny kikut.
Ma wybite kilka zębów, w tym kły.
Jego sierść jest rzadka, wyliniała….
Jest bardzo chudy i…… po prostu patrząc na niego, chce się płakać.



Nie umiem przestać myśleć w kategoriach porównawczych
i za każdym razem gdy do widzę, przypominam sobie kota,
którym był…i łzy same cisną się do oczu.

Nawet nie chcę sobie wyobrażać, przez co musiał przejść.

Udało mi się zabrać go do weta.
Jego stan ocenił jako bardzo marny.
W zasadzie spodziewał się, że długo nie pożyje.
Przepisał mu maść (już dawno się skończyła).
Uszko troszkę się polepszyło, ale dalej ropieje.
Ludzie gdy go widzą przeganiają go, jak zarazę, jak „coś” obrzydliwego.
Chcę go zabrać do mojego weta.
Jest bardzo dobrym lekarzem, już nie jedno zwierze wyciągnął ze stanu agonalnego,
niestety jego fachowość jest droga.

Jest dobrym lekarzem, ale nie robi nic za darmo.

Standardowa wizyta kosztuje u niego ok.70 zł.
Nie mam takich pieniędzy.

A "tani wet" u którego wcześniej byłam z Uszatkiem – cóż,
chyba nie za bardzo przejął się jego losem.
Myślę, że będą potrzebne antybiotyki, maści ……….
A PRZEDE WSZYSTKIM DOM
Tymczasowy, stały – wszystko jedno, byle miał dom.[/color]
Jest mądrym kocurem.
Ma ok. 2-3 lata.
Jest oswojony i mizialski, co po tylu kopniakach,
które dostał od ludzi mnie dziwi.
Nie został jeszcze wykastrowany
(akcja sterylizacji kotów w moim mieście dotyczyła tylko kotek
-kotów nie kastrowali

[color=red]Nakarmmy Go, Wyleczmy i Znajdźmy mu DOM !!!
KTO TO ZROBI, JAK NIE MY !!!!!




