jestem tu nowa, ale zalogowałam się w konkretnej sprawie. Bardzo proszę drogich forumowiczow o pomoc.
Jestem obecnie na działce w Puszczy Noteckiej. Dwa domki dalej okociła się bezpańska kotka - pomieszkuje wraz z potomstwem na tarasie w domku mojego wujka, który w tym sezonie stoi pusty. Moja mama zaczęła dokarmiać tą kocią rodzinkę (kotka + 3 młode) no i teraz gdy zmienił się nasz "turnus" kotki karmię ja. Kotki wyglądają obecnie na jakieś 3 miesiące, więc są spokojnie do wydania. Są prześliczne! Jeden szaro-bury samczyk w białych skarpetkach został już "zarezerwowany" przez mojego wujka. Dwa pozostałe to prawdopodobnie kocurek czarny z białymi skarpekami i białą łezką na czole i kotka czarna też z białą łezką na czole, najmniejsza i najbardziej płochliwa.
Może ktoś z Was zechciałby któregoś kotka przygarnąć...? W rejon Ziemi Lubuskiej lub Wielkopolski mogę je zawieźć.
Wiem, że może nie powinnam ich dokarmiać, bo gdy wyjadę, co dalej...? Ale ciężko im tego odmówić. Nie głaskam ich i po pozostawieniu jedzenia szybko wracam do domu, ale one z każdym dniem są coraz śmielsze w stosunku do mnie.
Jednak co niepokoi mnie najbardziej, to że kocia mama zachowuje się, jakby znów miała ruję... a ostatnio zastałam u niej dwóch kawalerów! Wiem, że najlepiej byłoby ją wysterylizować, ale niestety nie mam do tego warunków - jestem tu z psem, poza tym kotka musiałaby mieć wygodne, czyste i bezpieczne miejsce na rekonwalescencję, a nie mogę jej przygarnąć, poza tym jestem tutaj jeszcze najdalej tydzień. No i ona wciąż zajmuje się tamtym miotem...
Idealnym rozwiązaniem byłaby adopcja całej czwórki, bo nawet jak uda mi się rozdać małe kotki (w co narazie wątpię...) to ona i tak będzie miała kolejny miot, i kolejny... Pomocy!
Wstawiam kilka zdjęć kotków - czarna mała kicia gdzieś się akurat schowała, a czarny kot to prawdopodobnie tatuś (pomieszkuje u sąsiadów, ale ostatnio widuję go coraz częściej w odwiedzinach u kotki). Biało-czarna to matka.





