Są poogłaszani w kilku miejscach w necie, w kilku miejscach są też ogłoszenia papierowe, męczę mamę o nowe zdjęcia, ale ona do nich chodzi przed 7, jest jeszcze wtedy całkiem ciemno.
Gdyby znalazł się dom, zawiozłabym jakoś na kastrację i ogólny przegląd (tak zrobiłam z Pingwinem, też stamtąd, umówiłam kastrację, a potem zawiozłam go od razu do nowego domu). Nie chcę ich stresować, skoro musieliby wrócić tam, gdzie są teraz...
Tam nie jest najgorzej. Ogrodzony teren, żarełko jest (tylko kurde nie oprócz tych cholernych weekendów), na zimę mają te budki... ale... moja mama jest chora, w ciagu ostatniego roku kilka razy była w szpitalu, to jest najgorsze
