A tak na poważnie to na początku było ciężko. Maja fukała na Misię, warczała i kłapała zębami, gdy wpuszczałam ją do łazienki (po raz pierwszy spróbowałam przedwczoraj)... Ale stopniowo było widać, że strach zastępuje zaciekawienie. Misię wypuściłam najpierw samą na zwiedzanie mieszkania (tym razem to Maja została zamknięta w łazience). Odważnie obwąchała wszystkie kąty. Wreszcie mogła pobiegać na większym terytorium

. A kontakty z Majką... Cóż... Gdy wypuściłam Misię w obecności Mai, ta za Misią biegała, najpierw z wrogością, ale bardzo szybko zorientowała się, że to świetnia zabawa. Aha - Misia od początku garnęła się do Majki, a na jej warczenie reagowała co najwyżej ziewaniem albo skokiem w jej kierunku. Właściwie bardzo szybko Maja polubiła Misię. Jest tylko pewien problem. Maja jest cztery razy cięższa od Misi i w ogóle nie ma wyczucia. Potrafi rzucić się na małą z całym impetem, ugryźć ją. To zdecydowanie dla niej zabawa, nie objaw agresji, ale ja drżę o Misię i nie wiem, co robić. Wczoraj, gdy Maja przesadzała, zamykałam Misię znowu w łazience, ale Misia wtedy często miauczała, że chce wyjść. Jednocześnie doprowadziła mnie do palipitacji serca. Nagle usłyszałam dziwny hałas w łazience i gdy ją otworzyłam, Misia spadła... z klamki... Tak bardzo chciała wyjść, że wskoczyła na zlew (a ten jest bardzo wysoko, a ona taka malutka), a ze zlewu na klamkę i na niej wisiała, a nóżkami drapała o drzwi

. Zrobiła tak wczoraj kilka razy. Najpierw pomyślałam, że trzeba Misię izolować przed siłą Mai, ale to by oznaczało, że Misia musiałaby siedzieć w łazience przez kolejne dwa miesiące póki nie urośnie. Jednak zauważyłam, że gdy Maja przesadzi, Misia zaczyna warczeć i fukać na nią i wtedy Majka daje spokój. Zresztą nie jest to dla Misi aż takie straszne, bo po chwili sama rzuca się na Majkę... I co ja mam robić? Czy izolować je jeszcze od siebie (ale szkoda mi Misi - wyraźnie spodobało jej się wychodzenie) czy pozwolić im się bawić do woli, nawet gdy Majka przesadza czy pozwolić im się bawić, ale jak usłyszę, że Misia warczy, reagować (tylko jak? - rozdzielać je, krzyczeć, psikać wodą na Maję?). Co robić? Dodam, że Maja w ogóle nie warczy, nie syczy na Misię, nawet gdy ta ją pogodni, co najwyżej wydaje z siebie takie "mru".
Powyższe zdjęcia zrobiłam, wykorzystując to, że obie akurat spały. Zaspaną Misię położyłam na zaspanej Majce i wcale nie protestowały - wytrzymały tak z dziesięc minut.