Witam wszystkich na forum
To mój debiut. Bywam tu regularnie, ale pierwszy raz piszę.
Dorian i Dakota przebywają u mnie razem z mamusią Lukrecją.
Lukrecja to mama mojej Fraszki, koteczki, którą przygarnęłam w październiku zeszłego roku jako 4-tygodniowego szkraba. Dzidziulce to jej zaledwie o 7 miesięcy młodsze rodzeństwo. Żyły do niedawna w brudnej bramie poznańskiego podwórka. I to w samym centrum miasta. Jak się o tym dowiedziałam, nie mogłam przejść obojętnie. Przy pomocy dobrych dusz-Justin888 i Safiori (nie wiem jak się odwdzięcze za wszystko) wykonałyśmy „wielką akcję” połowu małych i mamy. Od prawie 3 tygodni mieszkają u mnie.
To wspaniałe, urocze maluszki. Wniosły do domu radość i słoneczko.
Bardzo potrzebują domku, który je pokocha, wymizia i zapewni pełna miseczkę. Są teraz w najlepszym wieku do adopcji. Są ze sobą bardzo zżyte, więc im dłużej razem będą tym ciężej będzie im się rozstać. Razem z mężem uwielbiamy patrzeć jak się razem bawią i dokazują. Wspólny domek to byłoby spełnienie marzeń...
Dakota to żywe sreberko, w główce cały czas harce i psoty. To ona jest głownie inicjatorką wszystkich zabaw. Z usposobienia bardzo mi przypomina moja mała Fraszkę, dlatego przypuszczam, że wyrośnie na wspaniałą mądrą kicie, pieszczoszkę ale z własnymi poglądami i zdaniem na każdy temat.
Dorian to nasza mała iskierka. Wiadomo jedyny chłopiec w tym całym kocim babińcu.

Radosny i skory do zabaw jak siostra, ale spokojniejszy. Lubi sobie pociągnąć mleczka od mamusi, przytulić się i spać (niestety uparciuch nie chce zacząć jeść) Obecnie troszkę choruje, ale jest bardzo dzielny i ze stoickim spokojem znosi wszystkie „piki” od pana doktora i te gorzkie obrzydlistwa wpychane do pysia. Wyrośnie na wspaniałego, kolankowego kocurka (tak myślę, chociaż w tej chwili na kolanka szkoda czasu).
Lusia to wspaniała kotka, grzeczna i spokojna. Wiele już przeszła, a ma zaledwie 2 i pół roku. Jej dotychczasowe życie to nieustające pasmo ciąż, karmienia i wychowywania małych. Jest jeszcze troszeczkę zastraszona, boi się obcych. Daje się głaskać, ma już za sobą pierwsze, trochę nieporadne zabawy myszka i piłeczką. Niestety, co mnie najbardziej boli, nie dogadała się ze swoja córką Fraszką i jest przez nią notorycznie zaczepiana i karcona. Liczyłam, że to z czasem przejdzie, niestety jest coraz gorzej. Po chwilowym zawieszeniu broni, kiedy chodziły obie wolno po całym mieszkaniu wybuchła prawdziwa wojna i niestety teraz na czas naszej nieobecności musimy je zamykać w oddzielnych pokojach. Jak wychodzę do pracy to słyszę jak bidulka stoi pod drzwiami i bardzo płacze, bo Lukrecja to bardzo towarzyska kocia

. Dlatego bardzo bardzo prosimy o domek dla Lusi. Ona na pewno odwdzięczy się serduszkiem pełnym miłości. Ja niestety nie mogę jej zatrzymać, chociaż rozważałam z mężem takie rozwiązanie. Wiem na pewno, że moja Fraszka-Zazdrośnica nie da jej spokoju.
Na koniec jeszcze jedna sprawa. Lusia potrzebuje domu, ale ona w tej chwili ma zapewnioną miseczkę, poduszeczkę i mizianko. Natomiast jej córka, Henia, rodzona siostra Frani, tego nie ma. Jeżeli szybko nie znajdzie się domek, chociaż tymczasowy Henia będzie musiała wrócić na ulice. Czas goni, bo dziewuszka już prawie 2 tygodnie po sterylce jest przetrzymywana i jeżeli domek nie znajdzie się przez najbliższe dni trzeba będzie ja wypuścić. Tam gdzie jest teraz zostać nie może. Bardzo leży mi na sercu los tej kotki i ryczeć mi się chce na samą myśl, o jej powrocie na ulice. Niestety nie mogę jej zabrać. Wprowadzenie kolejnego kota tylko by pogorszyło i tak już mocno napiętą atmosferę. U Heni, która kotki zna i lubi mogłaby tylko wywołać niepotrzebny uraz. Dlaczego Henia ma cierpieć tylko dlatego że miała mniej szczęścia i to Fraszka a nie ona stanęła na mojej drodze? Przy odrobinie szczęścia teraz to ona wylegiwałaby się na miękkiej kanapie z pełnym brzuszkiem a ja prosiłabym o domek dla Fraszki...
Proszę pomóżcie....
więcej o Heni w wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61464