To znów ja się melduję, jak powiedziałam...trochę o naturze syjamowatych - miałam kotkę i mam kota. Rasa wybitnie towarzysząca człowiekowi, Otis wręcz uzależniony od obecności człowieka...kiedy idę, a jego nie ma przy mnie, to zaczynam się niepokoić...nie do pomyślenia jest, żeby nie witał mnie w progu. Koty bardzo głośne...bardzo i to po prostu trzeba polubić bądź znosić z bólem...nie mówię tu tylko o gadatliwości (Sonia też ciągle nawija) one są głośne, mają głośne meee, beee i różne takie. I to chyba jedyny minus tych kotów...bo przeciągłe buuuuuuuuuuu prosto do ucha o 6 nad ranem nie należy do rozkoszy

Koty wiecznie głodne - trzeba strasznie pilnować się z karmieniem, bo momentalnie zamieniają się w baryłeczki z małą główką. Nasz Otis wybrał kobietę na swojego opiekuna, więc jest szansa, że TŻ będzie miał swojego kota, a ty swojego

Co do dokocenia...przede wszystkim izolacja - mimo głośnych protestów obu stron...skoro wiesz, że kotka nie tolerowała rezydentów - lepiej przetrzymać ją trochę w jednym pomiesczeniu, niech najpierw oswoi się z sytuacją, a potem dopiero poznaje "wroga". Ja zrobiłam błąd, poszłam na żywioł, Otis był od wetki, więc wiedziałam, że jest zdrowy...a ponieważ on nie cierpi zamknięcia - poszłam na żywioł...a moze warto było poczekąc, aż poznają swoje zapachy i będą zwyczajnie ciekawe. Oczywiście będą syki, ogony na wiewiórę i takie tam straszaki...ważne, żebyście Wy wiedzieli, że podłożem agresji jest strach i nic więcej...im bardziej się boją tym bardziej walczą. Musisz uzbroić się w cierpliwość i dać im szansę na dokocenie bez waszej ingerencji, jeśli będzie źle...zawsze mamy asa w rękawie...
Dodam jeszcze, że syjamy pięknie aportują zabawki i potrafią otwierać drzwi...ale tu Otis nie jest typowym syjamem...on dopiero teraz uczy się bawić, więc trochę to potrwa

Za to Frotka przynosiła nam do łóżka gumę do skakania (naszych dziewczynek) i głośno domagała się rzucania...dodam, że o 4 nad ranem
I tak się nagadałam, jakby co pytaj dalej...

I powodzenia życzę...