Tri z niebieskimi oczami- już u Kicorka :)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie gru 31, 2006 16:15

super akcja :D

a kot 8O obledny!

enigma

Avatar użytkownika
 
Posty: 47162
Od: Wto wrz 13, 2005 14:25

Post » Nie gru 31, 2006 16:19

Dobrze, że cała ta historia tak się skończyła, bo rzeczywiście szkoda kotki, zresztą tak samo jak tych wszystkich innych biedactw.
To świetnie, że na tym świecie istnieją jeszcze tacy ludzie, jak wy, którzy nie są obojętni na cierpienia zwierząt. :ok: Właśnie dlatego lubię odwiedzać to forum :D

Natala C

 
Posty: 182
Od: Śro lip 26, 2006 21:01
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie gru 31, 2006 16:31

Witam,
Jestem wolontariuszką bielskiego schroniska.
Czytam kolejne strony tego tematu i coraz szerzej się uśmiecham :) Ogromnie się cieszę, za wyciągnięcie kotki ze schroniska oraz szybką i sprawną akcję. Niebieskooka była jak się okazało tylko na zdjęciach :wink:

Czy w schronisku była kierowniczka - czarnowłosa, starsza kobieta, czy młodsza blondynka - która robi w papierach?
Ja sama miałam przyjemność w sobotę wyciągać stamtąd jedną suczkę i akurat kierowniczki nie było, a 'księgowa' hm... bądźmy szczerzy, niezbyt orientuje się co i jak.
Kierownictwo ogólnie pozostawię bez komentarza. Szczególnie osobę kierowniczki. Spacery nie, zdjęcia nie, internet nie, wolontariusze najlepiej też nie - przecież są pracownicy :?

Jednak Fifko nie rozumiem czemu jesteś tak zbulwersowana samym schroniskiem. Tym, że tablica jest zbyt mało widoczna? Czy lepiej by było, gdyby schronisko nie zmieniło swojej siedziby i nadal tkwiło w małej kamienicy w samym centrum Bielska? Ja osobiście jadąc główną ulicą do schroniska pierwszy raz, nie miałam problemu z dostrzeżeniem tablicy. Fakt, jest mała i niezbyt widoczna - ale zainteresowany na pewno trafi. Jak widać Wam też się udało :)

Co złego jest w tamtejszej kociarni? Czy lepiej gdyby koty były w paru klatkach poupychane jeden koło drugiego? Schronisko ledwo co się wybudowało, te koty mają tam o niebo lepiej niż w niejednym domu. Jest duża sala, kaloryfery, półki, duży wybieg... jest ogrzewanie, więc jest ciepło. Fakt, jest ich tam dużo, ale chyba nie od samego schroniska zależy jak dużo kotów tam trafia?

Zdjęcia kotki są prześliczne, dziewczyny - jesteście wielkie :) Mam nadzieję, że dzięki Wam jeszcze wiele tych miauczących nieszczęść trafi do domów.
Pozdrawiam
Justyna

Airandiril

 
Posty: 3
Od: Nie gru 31, 2006 16:18
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie gru 31, 2006 16:52

Była niska, czarna pani, w średnim wieku. Pewnie kierowniczka.

Nie jestem wcale zbulwersowana samą siedzibą schroniska i oznakowaniem. Nie wiedziałam, że tak to zabrzmi. Siedziba jest bardoz ok., bo nowa i czysta itd.
No dobra, oznakowanie mogłoby być lepsze, to fakt, ale nie krytykowałam go jako osoba zbulwersowana, tylko osoba która nie mgła trafić. Bo ja blondzia jestem i ciągle mi się cos przytrafia, także to było do przewidzenia, ze taką tablice przeoczę.
Co do warunków. Też nie jestem nimi zbulwersowana. Jestem świadoma tego, że są o niebo lepsze od poprzednich, mimo, że poprzednich nie widziałam. W tym schronisku koty mają naprawę czysto, wszystko nowiutkie, świeżutkie. Jest fajnie. Nie znam się na tym jak powinno być, ale na zdrowy rozsądek warunki maja dobre, i nie negowałam ich w moim poście.
Zbulwersowana mogę być jedynie podejściem do tematu pani, która mi wydawała kota. Ona była wyraźnie niezadowolona z mojej wizyty.

No i cholernie, ale to cholernie mi żal tych kotów. One są takie smutne, tak czekają. Na odwiedziny, na mizianki, na zabawę, na cokolwiek...

fifkafifka

 
Posty: 49
Od: Czw lip 06, 2006 19:34

Post » Nie gru 31, 2006 16:58

berni pisze:Obrazek

i jak Kicorku podoba się?
Bo ta taki troszkę kot w worku był :wink:

Żeby wszystkie koty w worku tak wyglądały.... :lol:

Obłędna jest :love:

A opowieść mrożąca krew w żyłach :strach: :wink:


Airandiril, witaj :D
Ja swoją pierwszą wizytę w schronisku dosłownie odchorowałam. Fifkafifka pierwszy raz widziała schronisko, nic dziwnego, że była w lekkim szoku. Tak dużo zwierząt, każde spragnione własnego domu... :(
A utrudnianie adopcji, przy jednoczesnym kompletnym braku zainteresowania, gdzie zwierzak trafi, brak kastracji, szczepień, podstawowych informacji o zwierzakach - bez komentarza. W podwarszawskim schronisku zetknęłam się z tym samym, ale przynajmniej nie utrudniano tam zabierania zwierząt ani fotografowania ich do ogłoszeń. Reszta niestety wygląda bardzo podobnie...
Jeżeli w Polsce trafię kiedykolwiek na schronisko, gdzie pracowników (przede wszystkim kierownictwo, bo to on ma wpływ na dobór i postawe pracowników) obchodzi los zwierząt, to chyba upiję się ze szczęścia :twisted:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Nie gru 31, 2006 17:05

Fifka, w takim razie źle zrozumiałam Twoje słowa - przepraszam :)

Kicorek - zapraszam do Mielca, nigdy nie byłam tam osobiście, ale o żadnym schronisku nie nasłuchałam się tylu dobry słów, co o tym. Stan samej placówki jest podobno nie najlepszy, ale kierownik wkłada w to całe swoje serce :)

Życzę kotce udanego życia, wierzę, że u Was kociarzy - na pewno je będzie miała ;)

I Wam Szczęśliwego Nowego Roku!
Pozdrawiam
Justyna

Airandiril

 
Posty: 3
Od: Nie gru 31, 2006 16:18
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie gru 31, 2006 17:05

No właśnie, ja byłam w szoku na widok takiej ilości kotów, przepychających się jendo przez drugego i krzyczących wręcz, żeby to właśnie jego pogłaskać, dotknać... Szok.

Mam w domu dwie kotki. Jedna suprmiziasta, druga powściągliwa. Ale jak obydwie zalegają mi na kołdrze cała noc, to dla mnie to juz jest DUŻO KOTÓW. Tymczasem przekonałam się, że nie.

fifkafifka

 
Posty: 49
Od: Czw lip 06, 2006 19:34

Post » Nie gru 31, 2006 19:56

"Tak więc, zabrałam umowę i transporter z kotką i ruszyłam za zakręt, gdzie w aucie czekała Berni.
- To jest ta kotka? Ona nie ma niebieskich oczu... – przywitała ja Berni.
Serce mi stanęło na chwile.
„Japier...le!! Wzięłam nie tego kota!!” – pomyślałam. " i na zakonczenie: "No właśnie, ja byłam w szoku na widok takiej ilości kotów, przepychających się jendo przez drugego i krzyczących wręcz, żeby to właśnie jego pogłaskać, dotknać... Szok. "

Czyli jedna akcja ..... sprawna :-) dla wybrańca o niebieskich oczach ?;-) Hm, inne bez szans na pokochanie i wyrwanie ? Szkoda, ze i tutaj głównym motorem działania jest uroda .........

Smutno mi się jakoś zrobiło , wielokrotnie widzę zapał w wyciąganiu ze schronów kotów "rasowych", interesująco umaszczonych ..... I obojętnym podejsciu do tych mniej urodziwych .

Szczęśliwego Nowego Roku :-) ........ kotom ........
Obrazek

modliszqa

 
Posty: 155
Od: Pon paź 16, 2006 18:50
Lokalizacja: Ziemia Obiecana

Post » Nie gru 31, 2006 20:02

jest przepiekna.

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Nie gru 31, 2006 21:51

Kicorku a Cichy Kąt? ;) Jak dla mnie azyl/schronisko doskonale prowadzone

A wiecie, że kotka jest pointem? :) Znaczy się ma syjamowate znaczenia- stąd te niebieskie oczy, do tego oczywiście jest szylkretką z białym.
Obłędna mieszanka jak na dachowca, narmalnie koci cud :D
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Nie gru 31, 2006 21:56

modliszqa pisze:Czyli jedna akcja ..... sprawna :-) dla wybrańca o niebieskich oczach ?;-) Hm, inne bez szans na pokochanie i wyrwanie ? Szkoda, ze i tutaj głównym motorem działania jest uroda .........

Smutno mi się jakoś zrobiło , wielokrotnie widzę zapał w wyciąganiu ze schronów kotów "rasowych", interesująco umaszczonych ..... I obojętnym podejsciu do tych mniej urodziwych .


Chyba przegapiłaś jeden dość istotny aspekt tej sprawy - kotka jest prawdopodobnie płodna. A "wybrańcy", czyli koty nietypowo umaszczone, szybciej i łatwiej mogą trafić do pseudohodowli, gdzie będą rozmnażane właśnie ze względu na swoje niebieskie oczy czy przedłużone futerko.

Znalezienie dobrego i odpowiedzialnego domu dla "oryginalnego" kota jest czasem trudniejsze niż dla burasa...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie gru 31, 2006 22:11

Doczytałam, że kotka była w schronisku podobno od roku. Jeśli to prawda to przez rok żaden rozmnażasz jej nie zauważył w schronisku. Jeśli nie jest kastrowana to chyba otrzymywała w schronisku hormony, bo bez tego powinna przynajmniej raz urodzić młode.
Tak na marginesie to szczęka mi opadła na tak błyskawiczną akcję.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon sty 01, 2007 11:14

ech...
Super hiper sprawna akcja.

I szkoda, ze nie widzieliscie wyrazu mojej twarzy jak do mnie Berni zadzwoniła : gdzie jest schronisko.

Jak widzicie z opisow wcale łatwo nie jest tam trafic - trzeba bardzo chciec. Jest dość daleko jeżeli by iść na nogach.
Z drugiej strony na pewno zwierzaki mają lepsze warunki.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pon sty 01, 2007 16:54

Mysza pisze:Kicorku a Cichy Kąt? ;) Jak dla mnie azyl/schronisko doskonale prowadzone

A wiecie, że kotka jest pointem? :) Znaczy się ma syjamowate znaczenia- stąd te niebieskie oczy, do tego oczywiście jest szylkretką z białym.
Obłędna mieszanka jak na dachowca, narmalnie koci cud :D

Ale CK nie jest schroniskiem gminnym, powołanym z urzędu czy jakoś tak, tylko prywatnym. Myślałam o takim, gdzie ludzie pracują za pensję... normalnie przecież człowiek stara się wykonywać swoją pracę przynajmniej poprawnie :?


A szczerze mówiąc, to nie przypuszczałam, że coś z tego wyjdzie... 8O
Zaproponowałam tymczas u siebie tak na wszelki wypadek, bez większych nadziei na powodzenie akcji, chociażby ze względu na odległość, święto itp. A tu takie zbiegi okoliczności - kicię udało się wyciąnąć raz dwa, berni w piątek będzie w okolicach Warszawy, a ja akurat mam wolny dzień i mogę futrzaka bez problemu odebrać 8O :D
Do tej pory aż mi dziwnie, że tak sprawnie to poszło :lol:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon sty 01, 2007 17:23

mirka_t :
coś mi się wydaje, że jesli nie szczepili kotów, i powiedzmy szczerze, odrobaczali mało intensywnie lub wcale, o sterlkach nie mówiąc, to zdajesie ze i na hormony nie marnowali kasy... :(

podobno w poprzedniej siedzibie schroniska koty były w klatkach, więc o ciażę trudno, w nowej sidzbie jest kociarnia z trzena pomieszczeniami, największe - zktórego wzięłam niebieskooką, i jak sądzę tam były same kotki, i dwa mniejsze, w jdnym z tego co wiem były kotki z katarkiem i inne chorawe, a w trzecim sie domyślam, ze były kocurki... w ten sposób tez o ciąże trudno :)
ale pewności co do podziąlu pomieszczeń nie mam, ww końcu byłam tam moment, i to lekko skołowana...

no tak, naiwna jestem.... mogła miec małe, mogli "humanitarnie" uśpić i nic mi niepowiedzieć, prosta sprawa... :(

fifkafifka

 
Posty: 49
Od: Czw lip 06, 2006 19:34

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 219 gości