Tylko w tym miejscu jest aktualnie 12 kotów dorosłych i ok. 8 kociaków czyli 20 kotów.Nietrudno sobie wyobrazić ze one ciągle się mnożą.Nie mówiąc już o tym,że Ci ludzie ich tam nie chcą, bo w lecie koty(lub ich odchody)przeszkadzają wczasowiczom.Więc część kotów wytruli, część rozjechały samochody bo specjalnie wyrzucają resztki ryb na drugą stronę ulicy, część zdycha z powodu chorób(nie raz zabierałam stamtąd strasznie chorego kociaka, ale nie mam już na to siły i możliwości), a zeszłej zimy podobno wszystkie kociaki zamarzły

Tylko dlatego nie ma tam setek kotów tylko 20, jest ogromna selekcja, naturalna i z pomocą człowieka.
Policja dla zwierząt z Ustki obiecała przyjechać i zabrać je ale nie przyjechali i nie odbierają już telefonów.
Kiedyś próbowałam zabrać kotki na sterylki ale nie dałam rady ich złapać.Nie mam niestety klatki łapki ani transporterów, do weta mam 50km(nie mogę też tak cały czas jeżdzić bo to strasznie duzo paliwa).Nie wiem też co z kociakami.
Ogólnie jestem załamana, nie mogę tam chodzić, bo co innego słyszeć o takich kociakach a co innego widzieć je na własne oczy i słuchać tych wszystkich strasznych historii i nie móc nic na to poradzić

Dam im te budki, będą miały na razie karmę, nie mam pomysłu co dalej...