Haniu, daj mi maila to podeślę.
Bogata w wiedzę Koleżanka właśnie po takich pytaniach testowych zaczęła mieć wątpliwości co do domu dla Maszy i Misia.Wszystko wyglądało fajnie tylko coś mi nie dawało spokoju.Lampka sie paliła.Niektórzy wiedzą bo płakałam rzewnie na ten temat. W szczegóły wdawać sie nie będę ale chodziło o wizyty pa i wieści z domu. Co państwo zaakceptowali przy umowie ale przy ankiecie nie.Po rozmowie z rodziną ,w przewadze 2 do jednego zadzwoniłam by ew uzgodnić szczegóły. Zdanie "muszę uzgodnić z żoną" dało mi wiele do myślenia. Wszak podobno uzgadniali o czym zapewniał nie raz. A ja i tak dusiłam mocnawo dalej.Nie grało coś. Pan zadzwonił późnawo i zrzucił na mnie odpowiedzialność podjęcia decyzji.Żona była na Paluchu ,wybrała kota i ja mam zdecydować które mają większe szanse na dom. Bo jeśli uznam,że moje mają nikłe to wiadomo, wezmą moje. A wypchaj się Pan ,pomyślałam.Dałam mu łaskawie ostatnie zdanie gdzie na Paluszku stanęło.Niech facio ma poczucie dania mi nauczki. I tak bym tam już kotów nie dała do nich.Skoro ja mam zaufać im to oni powinni okazać choćby cień empatii i współpracy. Zaznaczę,że kot został wybrany dużo wcześniej.Wygadał się.Szkoda,że go zostawili ciągnąć bajkę.
Paluszek będzie miał szansę a i wizyty pa nie będą stanowić problemu.Co nie omieszkałam oznajmić. Prosiłam tylko by od razu do weta z nim poszli i zaszczepili.Nawet jak wet będzie mówił inaczej.
Wracamy do punktu wyjścia.Kolejny raz mam nauczkę by wierzyć przeczuciom.
Kolejny raz dostałam wygawor od TZ na temat moich rozmów adopcyjnych.Podobno miód płynący z moich ust może odstraszyć każdego chętnego.Obkleja ich. Zaćmiewa rozum...sama nie wiem

.Jest on szczególnie słyszalny bo telefonów jest mnogo.On jest szczęśliwcem bo nie słyszy co druga strona gada.Nie przyjął propozycji przejęcia tychże rozmówek. Ale dał zgodę bym tylko zwierza dokarmiała.Nie parała się adopcjami bo ponoć coraz trudniej kota wyrwać ode mnie.Fakt, moja wrodzona słodycz zanika w miarę głupawych telefonów.Zanika mi tolerancja.
Tolerancję TZ nie wykazał dla facia co o 24 dzwonił radośnie mówiąc..
.dzień dobry.Wszak mógł sobie pogadać równie radośnie.
Ranek spędziłam na poszukiwaniu w okolicy kota.Podobno mały.Podobno był w nocy na "naszym" śmietniku.Podobno zwiał na teren boiska miastowego.Danka czesała teren w nocy a ja teraz.Nic.
Dziś Marysia ma sterylkę.Kciuki poproszę.