

No to relacji ciąg dalszy. Co robi Wiewióra nocą? Otóż nocą Wiewióra:
1. Wychodzi z szafy, je i pije (niezbyt elegancko);
2. Kładzie się u TŻ na materacu i się myje;
3. Wskakuje na transporterek i bacznie obserwuje nogi TŻ (zrobiło mu się słabo i oczami wyobraźni już widział swoje palce rano);
4. Wchodzi pod pokrywę krytej kuwety (chwilowo zdjęta, co by się panna nie przestraszyła), jeździ tym zawzięcie po całym pokoju i atakuje z tak wspaniałego ukrycia wszystkie możliwe folijki, papierki i tym podobny sprzęt, będący nieodłącznym elementem każdego urządzanego mieszkania. Myślałby kto, że mam kota pancernego w domu

5. Wskakuje na deskę do prasowania i, jako że deska pierwszą młodość, i w ogóle młodość, ma już za sobą, bawi się zwisającymi z niej frędzelkami materiału;
Po południu Wiewiór spał z TŻ na jednym kocu.
Wieczorem Wiewióra barankowała wszystko, co tylko mogła, prawie strzeliła mi cud barana, ale się zreflektowała. Materac jest jej, tam już zaczyna rządzić. Nawet prawie wlazła mi na kolana, ale znowu się złapała na tym, że robi głupstwo.
Klakier się czołga, ciągnie go do niej, ale ja dziękuję serdecznie za konfrontacje. Mała warczy i syczy, Klakier się czai i ja nie wiem, czy coś dobrego z tego wyniknie.
Podsumowanie: TŻ kategorycznie odmówił spania w jednym pokoju z Wiewiórzastą, po czym wieczorem udał się do rzeczonego pomieszczenia i... zasnął.

Ewo, na marginesie, Klakier też jest in(n)ochodźcem