Huciane koty.Częśc II.Do zamknięcia.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt maja 17, 2013 17:05 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Znów mnie straszysz :mrgreen: Nie, on nie jest agresywny.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt maja 17, 2013 17:06 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Pies reaguje z automatu na odruchy, które mu się źle kojarzą.
Mówimy tu o psie, który na pewno dużo przeszedł jeśli kuli ogon pod siebie.
Dobrze, że mu w agresję nie poszło.
Mam sztandarowy przykład, jako dziecko byłam na wsi i bawiłam się z psem -
takim "łańcuchowym" jak to dawniej na wsiach.
Wszystko było cudnie, pies w siódmym niebie i bardzo miły, a ja chciałam się
z nim pobawić tak jak z moim domowym tzn. rzucić mu patyczek.
W momencie jak podniosłam rękę z patykiem rzucił się na mnie i rozszarpał
mi rękę w zgięciu łokcia. Byłam szyta na ostrym dyżurze :twisted: a dla psa
nie wiem jak się skończyło, pojechał na obserwację bo szczepiony nie był.

Nie pisze tego żeby Cię straszyć, pies bowiem sam z siebie agresywny bywa rzadko.
Jak się nie boisz to dobrze, psy to wyczuwają , napinamy inaczej mięśnie , pachniemy inaczej, ruchy
inne mamy przy lęku...
Psy te wszystkie sygnały odbierają jako zagrożenie.
Jak się nie boisz to pies bardziej Ci ufa.
Tak jak u kotów, długie wpatrywanie prosto w oczy to objaw dominacji.
Nie należy z tym przesadzać, słabego psychicznie psa wystraszy i stłamsi, bardziej pewnego
siebie sprowokuje do agresji.

Ten psztymucel ostrowłosy wygląda na miłą, strachliwą gapę - będzie się więc ratował ucieczką.
Ugryźć by mógł ewentualnie- gdyby był zapędzony w kozi róg i nie miał gdzie zwiać.
No ale wypłosz jest z niego. Musiał być bity inaczej by się tak nie kulił.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Pt maja 17, 2013 17:10 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

:mrgreen:
Ha w temacie psów zęby zjadłam - to się rozgadałam jak nie wiem co.
Raczkowałam z psami, dorastałam z psami, no odkąd pamiętam miałam psa - aż się dziwię , że w Rzymie nie mieszkam. :wink:

Podpisano
Początkująca Kociara :wink:
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Pt maja 17, 2013 17:14 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

ewar pisze:Znów mnie straszysz :mrgreen: Nie, on nie jest agresywny.

Nie chcę Cię straszyć :) Od małego mam styczność z psami i dzielę się spostrzeżeniami, może
pomogą :wink:
Poza tym zgadzam się z każdym słowem Moniki odnośnie zachowania psów :ok:
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Pt maja 17, 2013 18:33 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Ewa, tu dziewczyna dziękuje Ci za głos w jej wątku o kocie białaczkowej: viewtopic.php?f=46&t=153167

Jeżeli chodzi o psy, to ja Cię rozumiem. Bardzo lubię, chciałabym móc kiedyś adoptować kundelka ze schronu - ale nie znam, przez co czasem się boję.
Nie odzywałam się w dyskusji w różnych wątkach na temat dogomaniaków, którzy na ich forum piszą (nie czytałam, znam tylko opisy miauowiczów) z niechęcią albo wręcz nienawiścią o kotach. Chodzi o zabicie przez psa ciężarnej kotki, do czego przyczynił się właściciel psa. Ale zgadzam się w pełni z większością "naszych", że rozróżnianie typu: kocham psy, nie znoszę kotów, jest dziwaczne i przykre.
Kota ['] 12.12.2015 | Krzyś ['] 21.10.2019 | Niunia ['] 24.01.2022 | Chrapek ['] 3.02.2022 | Kokosz ['] 17.02.2023

Zarejestruj się na FaniMani, rób zakupy i wspomagaj przy okazji fundacje!

Wiewiórki i inne ptaki

Katia K.

Avatar użytkownika
 
Posty: 12762
Od: Wto kwi 18, 2006 19:17
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt maja 17, 2013 20:20 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Ewa pies nie różni się bardzo od kota .... głównie wielkością.
Jeśli podwija ogon i kładzie uszy, przysiada na łapach to bardzo się boi. Nie nachylaj się nad nim ponieważ spotęgujesz jego lęk. Jeśli patrzysz mu prosto w oczy to jest prowokacja i chęć zdominowania - jak u kota. Jeśli w pozycji jak wyżej odwraca głowę nie podchodzi do niego bo boi się koszmarnie - stój i patrz w ziemię lub w horyzont daj mu czas. Siadając i zrównując wysokość swoją z jego pokazujesz, że nie chcesz nad nim panować. Nie dawaj do wąchania palców - zgadzam się z poprzedniczkami - rękę. Jeśli jesteś cierpliwa usiądź rozłóż dokoła siebie jedzenie w różnej odległości - różne smaczne kąski i czekaj jak będzie coraz bliżej podchodził i zjadaj w tym czasie mów do niego spokojnym trochę monotonnym tonem - możesz powtarzać jedno słowo, zwrot, imię. Za jakiś czas będzie reagował spokojem na te słowa - zwiąże jedno z drugim. Psy maja "zegarki w głowach" karm w tym samym czasie. Najlepsze kąski połóż obok siebie - gdy podejdzie pozwól mu zjeść - nie głaszcz. Jak zje i nie odejdzie z ręki daj coś jeszcze, jeśli odejdzie na jego oczach połóż przed sobą i poczekaj, gdy podejdzie nie głaszcz, znów podaj z ręki leżącej na ziemi - za jakiś czas usiądzie obok Ciebie lub zacznie się kłaść. Głaszcz i drap za uchem czekaj co jeszcze nadstawi - sam powinien się nadstawiać za jakis czas. Głaskanie po pysku, boku, łapach jest ryzykowne gdy pies jest nieufny.
Dasz radę. To trochę większy kot. :D Tylko ma mniejsze szanse na przeżycie. :(
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Sob maja 18, 2013 10:48 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Dzięki za rady :1luvu: Dziewczyny, ja jeżdżę do niego już tydzień, codziennie, ale on nie zawsze jest na tym podwórku.Biega za Demonem, albo jego opiekunami.Nie mam czasu, aby zajmować się wszystkimi zwierzętami tak, jakbym chciała.Koty mam w czterech miejscach( huta, domek burasi, p.Iza i swoje własne).Pies jest w innym miejscu, samo tylko objechanie tych miejsc i nakarmienie zwierząt zajmuje mnóstwo czasu, o zakupach, gotowaniu nie wspomnę.Siedzę przy komputerze, a kurczak się gotuje.Zaraz muszę sparzyć i pokroić serca dla kotów, spakować wszystko łącznie z miskami.Domek burasi trzeba posprzątać, tam nie ma śmietnika, muszę wszystko wywozić na raty, a na rowerze trudno.Pomieszczenie z okienkami jest pełne starej słomy, drutu kolczastego, siatki ogrodzeniowej, jest tam żeliwny zlew, aż boję się tego ruszać.To robota na cały dzień, w sumie nie na jedną osobę.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie maja 19, 2013 5:04 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Wczoraj był piękny, słoneczny dzień, aż miło było pedałować.Pod hutą zjawiły się cztery czarnuszki, wyglądają pięknie, są puchate, zdrowiutkie.Strzałka domagała się mizianek ( została już dawno oswojona przez pracownice ambulatorium), tarzała się w trawie, taki po prostu szczęśliwy kot.Innych kotów nie było, ale siostra widziała w piątek krówka, jest więc gdzieś, ale przychodzi na karmienie później chyba.Podjechałyśmy pod firmę siostry, zostawiłyśmy jedzenie dla kotów, jest ich tam kilka.W drodze powrotnej jeszcze raz byłyśmy pod hutą, chciałam posprzątać miski.Okazało się, że wszystko zostało zjedzone, dołożyłam trochę i odjechałyśmy.Zawsze mam przy sobie suchą karmę, jakieś tacki czy saszetki.I dobrze.Przy ruchliwej ulicy, przy domku jednorodzinnym siedziała malutka czarna koteczka, taka jak Florcia.Domowa, miziasta.Dałam jej trochę chrupek na ściętym pniu drzewa, jadła, jakby dawno jedzenia nie widziała.Dołożyłam więc tackę i biedactwo nie wiedziało, za co się najpierw zabrać.Kotka ma pewno status domowej, ale co z nią będzie? Urodzi niechciane kociaki, skończy pod kołami samochodów? Nie wiem, czy huciane nie mają lepiej.
Bezdomnego psa spotkałam po drodze, gdzieś biegł.Zatrzymał się, dostał trochę kurczaka.Przyzwyczaił się, że daję mu z ręki.Nie był głodny, w pewnym momencie odwrócił się do mnie tyłem i pobiegł dalej.
Obrazek Obrazek
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto maja 21, 2013 4:56 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Nie widuję psów pod hutą, koty czują się swobodniej.Pierwsze zjawiają się te ciachnięte, nie włóczą się, są zawsze w pobliżu.Było wczoraj pięć czarnuszków i zjawił się też młodziutki burasek.Punkty bonusowe w zooplusie wymieniłam na puszki Smilla z tuńczykiem.Smakowało, bo to coś innego, chociaż burasek wolał inną karmę.One naprawdę mają się dobrze, są takie zadowolone, tarzają się w trawie, towarzyszą mi, kiedy się przemieszczam, bo i dla psów coś zostawiam na wszelki wypadek.Aha, karmię też jeże :wink: .Nie mam nic przeciwko temu, ale dlaczego one tak paskudzą? :evil: Robią kupy tam, gdzie staną, w budzie również.
W domku burasi też dałam tuńczyka, zobaczymy, czy smakowało.Widziałam burasię i jedno z jej potomstwa na pewno, czekały aż wyjdę, żeby zabrać się za jedzenie.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro maja 22, 2013 13:16 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Boże Ewuniu, to ten pies może już kompletnie zdziczał, że się nie daje dotknąć? :roll:

bananowy_kot

 
Posty: 548
Od: Czw mar 26, 2009 0:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 22, 2013 17:16 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Nie, on się boi.Bardzo lubi tego menela od Demona, wciąż na niego czeka, łazi za nim.To nie jest agresywny pies.Dzisiaj karmiłam go z ręki, ale dużo nie zjadł, kupiłam mu mortadelę.Wiem,że to niezbyt dobra karma, ale on chyba do czegoś takiego jest przyzwyczajony.Ludzie dbają o niego, ktoś mu dał jakieś poduszki z kanapy pod schody, tam może się schronić przed deszczem.Dzisiaj jacyś ludzie pytali mnie, czy daje się już głaskać, stwierdzili, że pewno ktoś go krzywdził...itd.Wyczułam troskę o niego w ich głosie.Kobiet chyba bardziej się boi niż mężczyzn, ale do mnie podchodzi i nawet dzisiaj merdał ogonem :lol:
Pod hutą była tylko Jadzia i jedno bure w domku.Tyle.Podejrzewam, że z powodu pogody, zaczęło padać.Koty są regularnie i dobrze karmione, suchej karmy im nigdy nie brakuje, a więc nie wychodzą, bo na przykład zmokną, prawda? :wink: Musiałam posprzątać po jeżach, ależ to paskudy :evil: A psów od dawna nie widziałam, nawet Maxa, siostra też nie i się tym bardzo martwię :cry:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw maja 23, 2013 5:25 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Chyba chodzi o Demona :evil: http://stalowemiasto.pl/artykuly/artyku ... z&id=29635
On nie jest agresywny, to stary pies.Obawiam się, że będą kłopoty i wtedy z Demonem i tym bezdomnym zrobią "porządek" :cry:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw maja 23, 2013 6:25 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

Oby to jednak nie o niego chodziło :(
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Czw maja 23, 2013 6:32 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

O niego.On nie jest szczepiony, chociaż o to prosiłam, nawet byłam umówiona z wetką, że rozłoży na raty koszt szczepienia.Teraz Demon chodzi na smyczy i ma kolczatkę, co akurat mi się nie podoba.Demon szczeka na dzieci, ale one chyba się z nim drażniły.Odium całej sprawy spadnie też na bezdomniaka, tego też się boję.Opiekunami Demona są ludzie..hm nadużywający alkoholu.Wiadomo, jaki jest stosunek sąsiadów to takich ludzi.Pies na tym ucierpi.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw maja 23, 2013 6:47 Re: Huciane koty, ale nie tylko.Częśc II.Jestem bezsilna....

W całej sprawie tylko psa szkoda :(
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], muza_51 i 24 gości