Znowu pod hutą były tylko czarnuszki.One wyglądają na szczęśliwe, naprawdę

Było cieplutko, biegały sobie po trawnikach, właściwie to powinnam przywieźć wędkę i się z nimi pobawić.Zjawił się też gaduła z kłapniętym uchem.Za jakiś czas przybiegła ruda sunia.Merdała ogonem, ale nie pozwoliła mi się zbliżyć do siebie

Ona jest chyba w ciąży

, co było do przewidzenia.Dałam jej do miski gotowanego mięsa z rosołem, saszetkę Pedigree, bo wzięłam na wszelki wypadek i pachnącą kość ze schabu, dobrą suchą karmę dla psów.Sunia wzięła kość, nic innego jej nie zainteresowało.Natomiast Jadzia i gaduła wcinali psie żarcie aż im się uszy trzęsły

W miskach był Butcher`s , sucha Smilla, a więc niezłe jedzenie, psie jednak było lepsze.No i kto kota zrozumie?
Z domku burasi jedzenie znika, muszą też tam koty przychodzić na odpoczynek, posłanka bowiem całe w piachu.Wytrzepałam, pościeliłam jakoś przyzwoicie, mają tam fajnie.
Popedałowałam też do bezdomnego psa.Oczywiście go nie było

Jeździłam wokół bloków jak takie dziecko, które uczy się jeździć na rowerku

, cmokałam, ale nie zjawił się.Ludzie mi mówili, że jest, że kilkanaście minut temu był.Chyba są jakieś dobre dusze, bo posprzątano miejsce, gdzie ma miski, jest czysta woda i przyzwoite chrupki dla psa.Zostawiłam mu jedzenie, ale to bez sensu, on tam nie może zostać.Aha, w tym bloku są szczury

, widziałam martwego na trawniku, brrrr...No tak, w bloku są psy, ale nie ma kotów.

No i co?
