Miki od 2009 w swoim domu,teraz: śpij spokojnie koteczku :(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob cze 06, 2009 8:37

Witaj Miki z Wrocławia
mozna też podjechać na ulicę Więckowskiego do dr Marszałek, ona też robi badania krwi, jest kompetenta, zna też już trochę Mikiego, w razie czego poleci kogoś gdyby nie miała możliwości wykonania któregoś z badań

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob cze 06, 2009 14:25

Hej :-)
To tez jest jakieś rozwiązanie, tym bardziej, ze ona zna kota. Pogadam z małżonkiem o samochodzie, jak już przyjdzie odpowiednia pora na testy i szczepienia :-)

A wiesz, jaki się z Kocurra zrobił miziak? Nie uwierzyłabyś. Na rękach jest wniebowzięty. On chyba potrzebował paru dni absolutnego spokoju, żeby dojść do siebie. Dalej ma takie zrywy paniki, jak go coś wystraszy (szczególnie boi się gwałtownych gestów ręki i nagłych hałasów), ale ogólnie to inny kot - mruczy jak traktor, mizia się, tuli do człowieka, łasi, bez problemu daje brać na ręce. No i śpi z nami, chociaż nie wiem, jak to będzie, bo mi dziś na stopę zapolował nad ranem.
No i jest go duuużo więcej, rośnie jak na drożdżach, a obżera się tak, ze w kuwetce są 2-3 śmierdzące niespodzianki dziennie :-)

Mam już pierwsze fotki, tylko czekam, aż mąż znajdzie kabelek, który znowu gdzieś posiałam :-)

MikizWrocławia

 
Posty: 33
Od: Pon cze 01, 2009 11:38

Post » Sob cze 06, 2009 18:41

Zgodnie z obietnicą pierwsze fotki:

Rozkosznie rozwalony na balkonie:
Obrazek

Tu widać, ze już nic a nic się nas nie boi (ogon powiewa w górze):
Obrazek

Przerwa w zabawie:
Obrazek

A tu jego ulubione miejsce poobiedniej drzemki:
Obrazek
Obrazek

Wszystkie zdjęcia świeże z dzisiaj :-)

MikizWrocławia

 
Posty: 33
Od: Pon cze 01, 2009 11:38

Post » Sob cze 06, 2009 20:09

cieszę się ogromnie, widzę na zdjęciach, ze eks-Miki spokojny i szczęśliwy, ehh to jego spojrzenie! mówi wszystko za siebie :D charakterek to on ma :) to naprawdę wspaniały kot i mam nadzieję że już zapomniał o wszystkich przykrych chwilach w swoim życiu

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Nie cze 07, 2009 17:14

Super fotki :D :dance2:
Jak miło widzieć szczęśliwego, wyluzowanego kotka 8) :D
Ale fajnie :D odrazu się człowiekowi humor poprawia :ok:

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon cze 08, 2009 16:20

Akurat Wam się powinien szczególnie poprawić, bo to Wy go uratowałyście :-)
W każdym razie mruczek z niego i pieszczoch prawie taki, jak obżartuch. Będą z niego ludzie ;-)

MikizWrocławia

 
Posty: 33
Od: Pon cze 01, 2009 11:38

Post » Pon cze 08, 2009 22:21

MikizWrocławia pisze:Akurat Wam się powinien szczególnie poprawić, bo to Wy go uratowałyście :-)
W każdym razie mruczek z niego i pieszczoch prawie taki, jak obżartuch. Będą z niego ludzie ;-)


:dance2: :balony: :dance:

ex Miki.... słyszysz? to o Tobie :wink: :lol:
Dziękujemy za cudowny domek dla koteczka :ok:

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon cze 15, 2009 14:30

Co słychać u Mikiego? :)

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 16, 2009 22:14

no własnie , co u Mikiego?

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Pt cze 19, 2009 22:11

Jest go przede wszystkim 2 razy więcej :) Tylko ogon ma dalej jak szczypiorek. Sierść mu lśni już ładnie i w ogóle doszedł do siebie.

Troszkę mamy problemów z jego charakterkiem, bo jak mu się czegoś zabroni (np. wychodzenia na balkon w nocy, bo się tam tłucze), to nam sika pod drzwiami, a raz nawet na łóżko. Nie bardzo wiem, co z tym zrobić, mam nadzieję, że się oduczy, jak zrozumie, że zasady wychodzenia na balkon są nienegocjowalne.
Nie daje sobie też za bardzo obciąć pazurków, a nie chciałabym korzystać z opcji siłowej z jedną osobą trzymająca kota, a drugą tnącą, bo wciąż jeszcze bardzo łatwo go wystraszyć i wtedy przestaje nam ufać. W poniedziałek mu niechcący przydeptałam ogon i do środy przede mną uciekał :-(. W ostateczności będę chodzić na to cięcie pazurów do weterynarza.

Poza tym jest śliczny, kochany, mruczliwy i zapowiada się chyba, że będzie kotem Młodej - strasznie go do niej ciągnie, z nią się najwylewniej wita, jak wracamy do domu, sypia z nią, o dziwo jej nie drapie jakoś szczególnie, razem się bawią... Nie jest źle :)

MikizWrocławia

 
Posty: 33
Od: Pon cze 01, 2009 11:38

Post » Pt cze 19, 2009 22:22

hehe, chyba się zawstydził, bo własnie dał sobie przyciąć wszystkie pazury na obu łapach :)

MikizWrocławia

 
Posty: 33
Od: Pon cze 01, 2009 11:38

Post » Wto cze 23, 2009 8:29

MikizWrocławia pisze:hehe, chyba się zawstydził, bo własnie dał sobie przyciąć wszystkie pazury na obu łapach :)


:lol: co prawda kota wychować się nie da ale... czas robi swoje :wink:

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 24, 2009 14:40

Nie czytałam oststnio na bieżąco, bo stadko mi choruje.
Tym bardzej więc ciesze sie, że chłopak ma dom.
Gratuluje Miki zWrocławia! :D
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Pon lip 20, 2009 18:52

Ciąg dalszy historii: niestety mamy z Mikim trochę kłopotów. W książeczce zdrowia miał wpisane odrobaczanie verminthem w maju, więc już go nie odrobaczałam, do momentu, gdy zauważyłam glizdy w kupie. Od razu tego samego dnia pobiegłam do weterynarza, jest leczony (nie tylko odrobaczanie, ale też antybiotyk i steryd, bo ogromna ilość glizd uszkodziła śluzówkę jelit, w kupie jest krew i dużo śluzu, ma lekką gorączkę). U nas się nie zaraził, bo nie wychodzi, w tym domu nie było przed nim kota (nowe mieszkanie), a jada tylko chrupki royala i kocie mleczko. Może zwymiotował tabletkę, albo ją wypluł, albo jeszcze weterynarz zapomniał jej podać? W każdym razie tamto odrobaczenie nie zadziałało - według weta nie ma szans, żeby populacja glizd tak szybko się odnowiła u kota, który nie wychodzi, nie styka się z innymi zwierzakami i je wszystko "fabrycznie sztuczne". Wyjdzie z tego, ale i tak przykro :(

Co gorsza, Mikuś nas pozarażał, wszyscy mamy bardziej lub mniej nasiloną toksokarozę i musimy przejść leczenie. Najbardziej martwię się o dziecko, czy toksokary nie uszkodziły mu wzroku ani nie osadziły się w mózgu.

MikizWrocławia

 
Posty: 33
Od: Pon cze 01, 2009 11:38

Post » Wto lip 21, 2009 8:14

MikizWrocławia pisze:Ciąg dalszy historii: niestety mamy z Mikim trochę kłopotów. W książeczce zdrowia miał wpisane odrobaczanie verminthem w maju, więc już go nie odrobaczałam, do momentu, gdy zauważyłam glizdy w kupie. Od razu tego samego dnia pobiegłam do weterynarza, jest leczony (nie tylko odrobaczanie, ale też antybiotyk i steryd, bo ogromna ilość glizd uszkodziła śluzówkę jelit, w kupie jest krew i dużo śluzu, ma lekką gorączkę). U nas się nie zaraził, bo nie wychodzi, w tym domu nie było przed nim kota (nowe mieszkanie), a jada tylko chrupki royala i kocie mleczko. Może zwymiotował tabletkę, albo ją wypluł, albo jeszcze weterynarz zapomniał jej podać? W każdym razie tamto odrobaczenie nie zadziałało - według weta nie ma szans, żeby populacja glizd tak szybko się odnowiła u kota, który nie wychodzi, nie styka się z innymi zwierzakami i je wszystko "fabrycznie sztuczne". Wyjdzie z tego, ale i tak przykro :(

Co gorsza, Mikuś nas pozarażał, wszyscy mamy bardziej lub mniej nasiloną toksokarozę i musimy przejść leczenie. Najbardziej martwię się o dziecko, czy toksokary nie uszkodziły mu wzroku ani nie osadziły się w mózgu.



Bardzo mi przykro :( Szczerze mówiąc trudno teraz szukać przyczyny takiego stanu bo może być ich wiele. Kot był odrobaczywiany u weterynarza i byłam tego świadkiem, byłam z jessi74 w tym dniu w gabinecie, dokładnie pamiętam że nawet został pochwalony przez wetkę ża tak ładnie zjadł. Niestety jedno czy dwukrotne odrobaczenie czasem może nie wybić wszystkich pasożytów. Standarowo kota, psa powinno się odrobaczywiać kilka razy - przynajmniej na początku kiedy pojawia się w domu. Tak zawsze sugerują weterynarze. Później można już robić to rzadziej ale nigdy nie należy o tym zapominać, gdyż pasożyty można przynieść do domu choćby na butach lub z piaskownicy ( gdzie szczególnie dzieci poddatne są na zarażenia - ze względu na trudna do zachowania higienę u dzieci - branie rąk do buzi etc.)

Nie prawdą jest że glista nie może się szybko namnożyć - w to nie uwierzę. Mało tego glista może sie otorbić w organiźmie i atakować za jakiś czas, wtedy jest idporna na odrobaczywienie - dlatego tak ważne jest systematyczne odrobaczywianie.

Bardzo mi przykro i mam nadzieję że i Wy, Wasze dziecko i Miki będzie zdrowi i nic się zlego nie stanie. Pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem. Niestety wiem z doświadczenia że i pasożyty i inne choroby można przynieśc do domu z zewnątrz :( Sama mam kotkę która była chora na wirusową chorobę mimo że nie wychodziła z domu. Prawdopodobnie przyniosłam zarazki na butach, koło bloku mieliśmy kilka bezdomnych kotków które dokarmiałam. Niestety wirusy i pasożyty są wszechobecne i trzeba o tym pamiętać :(

Trzymam za Was kciuki :ok:

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 558 gości