Strasznie wszystkich przepraszam, ale dopiero teraz trafiłam na wątek. Przeczytałam od dechy do dechy. I jestem przerażona tym, co tu się porobiło!
Wygląda na to, że Rutka czuje się z jednej strony zaszczuta, z drugiej zaś unosi się ambicjami. Chyba jednak niezdrowymi. Osoby wydające koteńka reagowały bardzo emocjonalnie, co akurat rozumiem. Powinna to też zrozumieć Rutka, zrozumieć ich niepokój. Nie ma w wątku jakiejkolwiek jej wypowiedzi, która starałaby usunąć pojawiające się wątpliwości. Jest osobą chyba dorosłą i powinna zdawać sobie sprawę, że osoby emocjonalnie dojrzałe tak nie postępują.
Po podsumowaniu i przeanalizowaniu jej wypowiedzi odnoszę wrażenie, że jest w nich bardzo dużo sprzeczności.
Rutka, odłóż proszę ambicje i
dla własnego spokoju oddaj tego kociaczka osobie, która nie ma ani jednej wątpliwości, w przeciwieństwie do Ciebie, co do wizyt u weta, kk, kosztów, a z pewnością ma ogromne doświadczenie. Przez tych kilka dni, które spędził u Ciebie nie może być mowy o jakimś szczególnym przywiązaniu, szczególnie gdy jego stan jest
źródłem Twoich pretensji.
Forumowicze nie odpuszczą, to widać. Będziesz miała same kłopoty, nie jesteś osobą anonimową. Policja, straż miejska i różne organizacje społeczne wsparte działaniami osób prywatnych tylko zatrują Twoje życie. I oby tylko na tym się skończyło!
Nie warto, wierz mi. A koteczkowi też nie stanie się krzywda, gdy trafi do innego domu. Nie wątpię, że jest Ci to nieobojętne. Działałoby wręcz na Twój plus.
A tak na marginesie - mam spore doświadczenie z różnymi lecznicami w Wawie. Czy mogę się wreszcie dowiedzieć, w której maluszek był operowany? Jeśli Rutka tego nie napisze, to ktoś miał prywatnie się dowiedzieć.
Życzę wszystkim spokoju.