No, nic ponad to co własciwie drogą prób i błedów robimy.
Kuwety różne i z róznistym zwirkiem.Postawione w miejscu gdzie najczęsciej leja(znaczą). Chwalenie za każde kuwetkowanie, zero krzyku i agresji. Jak widzimy przymierzającego sie delikwenta do niecnych czynności to dobrze podmuchac w gwizdek by mu te lanie przewrwać. Jesli sie da to wsadzić potem do kuwety i głaskać, chwalić. U mnie (sama wpadłam, pochwalę sie)zdaje egzamin sprey zapachowy. Syczenie powietrza odstrasza je.Ostatnio jak sie leją nawet pazurowo w nocy szczególnie to nawet pod poduszką go trzymam i wystarczy psiuknąć w powietrze.TZ jak to zobaczył to mało nie udławił.To moja tajna broń i do wyrka bez tego nie włażę.
Wracając do lania.Delikwenta dobrze odseparować ,zamknać z kuwetą w jednym pomieszczeniu niech ma za swoje i przeżyje o kuwecie i samotności. Sikuny już powstałe nalezy ścierać tylko ręcznikami papierowymi. Miejsca zasikane przemyc proszkiem lub roztworem enzymatycznym a potem przetrzeć 70% alkoholem(do rana nie mozna mnie było oderwać od podłogi

). Tu musze powiedzieć o swoim wecie.Jak zlitował sie nade mną i tym alkoholem. Mozna także spryskac Fripexem lub frontlainem-znakomicie działa.Myślę,że alkohol w atomizerze tez łatwiej rozpylić (kropelki można złapać w locie lub sie zaciągnąć). Na tak przyszykowane miejsca rozrzucic jedzenie (chrupki).Bo kot tam gdzie je to nie robi. W katach postawiłam pojemniczki z chrupkami. Na podłodze u Danki chrupki są rozsypane. Nie zostawiać rzeczy szczególnie chetnie obsikiwanych (Angel obsikuje torby foliowe).Spryskany proszek do prania jeszcze nie zaznaczył. Ale papier toaletowy na patyku to tak.
No to tyle mądrosci. Dodam tylko,ze wytrwałosci trzeba i alkoholu na nerwy i jakos można przeżyc.na kota tez ew jakieś uspokajacze. Spryskanie kuwet walerianą, kocimiętka tez pomaga.
To,ze trzeba wykluczyć zdrowotne objawy to wiecie więc nie będę sie rozpisywać.
Koszmarek pogonił dzis Pikusia psa.Bojowy sie robi coraz bardziej. To chyba taki sposób z buszu na zabawę. Dzik i tyle do miwstowych elegantów mu jeszcze daleko!