Dziewczyny czują się dobrze, całe dnie wylegują się na swoim legowisku (im wyżej, tym lepiej)
Zaaklimatyzowały się na tyle, że czują się swobodnie oczywiście (oczywiście w obrębie swojego pokoju), inne pomieszczenia nie cieszą się zainteresowaniem.
Poznały już psa, tzn. Ambisia poznała i obwąchała psa, a pies ją. Obyło się bez warczenia i syczenia.
Widocznie uznała, że nie zagraża jej ten dziwny stwór. A psa podobno nigdy nie widziała
Obie są bardzo chętne do przytulania, głaskania i drapania. Chociaż Masza szybciej się zaaklimatyzowała i szybciej stała się miziasta. Ambisia dłużej przeżywała rozstanie, ale i ona już nas zaakceptowała. Była ostrożniejsza i dłużej zachowała dystans.
Także czekamy jeszcze, aby dziewczyny chodziły po całym domu bez obaw, bo narazie to jeszcze Luśka je onieśmiela.
Na początku na nie syczała i warczała, i dziewczyny tak, to sobie zapamiętały, że teraz jak się widzą, to one syczą i wypędzają ją ze "swojego" pokoju. Luśka bardzo lubi wygrzewać się leżąc na terrarium, a teraz to Ambisia odkryła to miejsce

i konflikt gotowy ...