no, to dzis mogę napisać, że Małej, mimo choroby charakter się nie zmienił. dzisiejsza noc już nie była spokojna, jak zasypiałam to koty sie ganiały, jak się obudziłam to też, a pozniej Waler na hamak, Wandzia pod kołdrę i dałam się przekonac, z rannego wstawania nic nie wyszło... pospaliśmy prawie do południa
rano na pytanie: to co, śniadanko? Wandzia z wrzaskiem pognała do miski.
Wyzerala z duzej Walerowi a on jadl z malego talerzyka Wandzi. Poprawila to pozniej jeszcze rc. i wyglada jakby polknęła piłkę
no i oczywiscie znow sie ganiają.
A, Wandzia chyba będzie kocim gadułą - miauka, opowiada, skrzeczy, opowiada... aktualnie jest na etapie fascynacji wszystkim co dynda, sznur od telefonu, pasek od szlafroka są na topie. a, z zabawek pasjami lubi piłeczki - takie dosyc miękkie dwukolorowe są w użyciu i oczywiście piórka na patyku. to chyba ukochana zabawka wszystkich kotów, wiec i jej też. polecam, za 6 pln jest mnóstwo zabawy, a i ręce bezpieczne.
aha. wsadzam ja do kuwety za kazdym razem jak widze, ze cos chce. i Mala obczaila, ze wlasciwie, to wuj Waler potem cos tak grzebie w tym zrwirku, to ona tez. i drapie lapka, tylko nie tam, gdzie zrobila, tylko tam, gdzie stoi... a potem przychodzi Waler i z miną: bosz, te dzieci, zasypuje po niej i sprząta...
no. to tyle na dzisejszy ranek.

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.