Prawdopodobnie kocurkowi nie zostało zbyt dużo czasu, ale tak czy inaczej nie może reszty życia spędzić na dworze. Głónie ze względu na stan zdrowia, ale też i fakt, że będzie zarażał inne koty.
Naprawdę nie wiem co robić. Nie czuję się zbyt komfortowo musieć odgrywać rolę decydującego o czyimś życiu. Nie mam jednak zbyt dużego doświadczenia w kwestii adopcji kotów białaczkowych. Tym bardziej, że objawy choroby już są.
Ogromnie wszystkim bardzo dziękuję za zaangażowanie w sprawę Kicia. To dla mnie wielkie wsparcie i gdyby nie MIAU to nie wiem co bym zrobiła sama, taka prawda.
Obiecuję, że zrobię wszystko i jeszcze więcej aby znaleźć mu dom. Odkąd jest w lecznicy wieczorami po pracy nie robię nic tylko siedzę w necie i robię bazarki, albo szukam ogłoszeń, że może ktoś szuka kota..... Z robieniem ogłoszeń jakoś sobie niekoniecznie radzę. I bardzo dziękuję Mruśkowo, że pomoże w tym temacie.
Jola, Marzenka, Piotr, Krzysiek, Bianka i wszyscy, którzy tu zaglądają i wspierają dobrym słowem i nie tylko - też wielki dzięki. Ale proszę o jeszcze bo on bardzo tego potrzebuje. I ja też. Są chwile gdy trudno mi uwierzyć, że wszystko zakończy się Happy Endem
