praktycznie przez cały weekend nie miałam internetu... - w tym moim lesie iPlus częściej nie działa, niż działa.....

- sorry za milczenie, ale tak to na wsi bywa....
Makary nie przełamał się niestety w kwestii jedzenia....

- żadne cudowanie nie pomaga, dni mijają na ścisłym poście, albo na poście przerwanym np. skubnięciem dwóch skrawków surowego kurczaczka na dobę...
po konsultacji z wetką (bo przecież każdy wieczór spędzaliśmy znowu w lecznicy) wczoraj odbyło się pierwsze karmienie na siłę - dwukrotnie poszła strzykawka 10 ml Conva.... - Makaremu strasznie się to nie podoba, przeżywa to bardzo i znowu po takim siłowym karmieniu chowa się pod łóżko - więc w ten sposób zawala się nasze zaufanie... - na jedno pomaga, a na drugie szkodzi........
co wieczór dostaje antybiotyk w zastrzyku, weszliśmy też z Zylexisem - katar ma straszliwy, nos kompletnie zalepiony, z oczu cieknie.... - trzy razy dziennie robimy mu inhalacje, dostaje też krople do oczu - no i dwa razy dziennie nadal idzie Relanium..... - i jak on ma nie mieć nas dosyć?????
najgorsze jest to, że mogę sobie tłumaczyć jego niejedzenie stresem i katarem - ale np. wczoraj w lecznicy wypuszczony z transporterka podszedł od razu do miski postawionej przez wetkę i wszamał pół saszetki Iamsa.......

- wetka stwierdziła, że to chyba nasz dom mu nie służy..........

- czy myślicie, że to rzeczywiście może być tak, że Makary u nas się wyjątkowo źle czuje......?
strasznie się o niego martwię... - ile czasu można nie jeść????
widać za to, że coraz bardziej przekonuje się do kontaktu z człowiekiem - zostawiony sam nie chowa się już pod łóżko - wybiera leżenie na łóżku, na biurku albo na krześle, jak jest z nami w pokoju włazi nam na kolana, albo ociera się o nasze nogi, w nocy przychodzi do Julki łóżka i leży z nią pod kołdrą, albo barankuje ją domagając się miziania - wczoraj też w czasie głaskanek zamiauczał już parę razy - czyli zaczyna do nas gadać
a to parę weekendowych fotek Makariusza:





