Zgadzam się z tym, że z suchych karm najlepszy jest ZiwiPeak. Ma prawie 86% mięsa i jest produkowana jakąś inną metodą, suszenia na zimno czy jakoś tak. Przy tym nie są to takie suche kulki, tylko jakby bardziej mokrawe i tłuste płaskie prostokąty. Niestety, ma jedną podstawową wadę: kilogram kosztuje 95 zł. M.in. dlatego, że występuje tylko w paczkach 130 i 400 g. Można dawać raczej jako przysmak niż karmę codzienną, przy czym moje koty jadły ją w ostatniej kolejności, tj. jeśli już kulek nie miały.
Ale może ją jeszcze kupię dla Kawy, która ostatnio wymiotuje po kulkach.
Taste of the Wild miałam - to chyba najtańsza z bezzbożówek. Do kupienia w zooplusie. Nie do końca pamietam, dlaczego z niej zrezygnowałam, to było na etapie szukania karmy, która nie powodowała problemów trawiennych małego kota. Natomiast, co pamiętam, to ma taki jasny musztardowy kolor i strasznie nie podobał mi się ten nienaturalny kolor kup.
Orijen jest fajny, natomiast moje koty chyba się po nim drapały. Poza tym zmiana też była spowodowana szukaniem karmy, która jelitowo podejdzie małej. Poza tym wymieniłam ją na Acanę, żeby zmniejszyć ilość białka, bo nadmiar mógł powodowac drapanie. Na hodowcach piszą, że u niektórych kotów może powodować rozwolnienia lub uczulenia. Plusem jest to, że jest dość dostępna i w razie czego można kupić w sklepie stacjonarnym. Ma 80% mięsa. Ma całkiem rozsądną cenę.
Acana - obecnie używam, chociaż wiem, że ma za mało mięsa. Po kurczakowej i Grasslands koty się drapały, po Pacifice nie. Jest dość tania (pomiędzy ToTW a Orijenem). Również można ją kupić w różnych sklepach - z tego powodu dobra dla tymczasów, bo ludzie będą w stanie kupić nawet jeśli internetowi nie są.
WildCat wydaje się fajny, chociaż większość na 70%, tylko jedna 80% mięsa, reszta to zioła, nie ma ziemniaków. Niestety dla mnie nie ma wersji tylko rybnej. Choć z drugiej strony moje jedzą surowego indyka i kurczaka i się nie drapią. Może wypróbuję w następnej kolejności.