Miki od 2009 w swoim domu,teraz: śpij spokojnie koteczku :(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob maja 30, 2009 10:16

Nie wiem co będzie dalej, ja wyjeżdźam we wtorek i myślałam że do tego czasu przywzywczają się do siebie, zostaną razem i toś tylko będzie zaglądał do nich raz dziennie, teraz widzę że ta wersja odpada

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 10:20

Agness, doradź,
Ty poznałaś obydwa koty, co robić, nie chciałabym Mikiego znowu gdzieś dawać do innego domku (nie mam nawet gdzie) może ta klatka na balkonie?
doradzcie mi coś, proszę, gdyby nie wyjazd na pewno poradziłabym sobie
Faliway pomaga słabo, zresztą też nie wystarczy na długo,

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 10:31

Zajrzałam na wątek. Jeżeli mogę coś doradzić z doświadczenia - trochę spokoju i cierpliwości - a będzie dobrze. Często bywa tak, że rezydent długo przyzwyczaja się do 'nowego'. Jeżeli jeden ze zwierzaków nie jest pitbullem-kotożercą (zagrożenie dla kota) lub świnką morską (zagrożenie ze strony kota):wink: nic złego się nie stanie.

Zwierzaki muszą się dogadać, ustalić hierarchię na terytorium. To wymaga czasu. Miłości i przyjaźnie od pierwszego wejrzenia zdarzają się rzadko. Buczenie, fochy i połajanki są na porządku dziennym.


Klatka na balkonie to chyba nienajlepsze rozwiązanie...

No i trzymam kciuki za domek!

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob maja 30, 2009 10:38

wiedziałam że Miki i Miecia dzieli różnica wieku i temperamentu, Mieciu nie jest do końca sprawnym kotem, można powiedzieć że jest inwalidą przez tą łapkę, ale do tej pory był to najspokojniejszy kot jakiego znałam, więc sądziłam że nie ma znaczenia że będzie tolerował młodego kociaka, zresztą Miki był już przecież u nas

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 10:41

Zajrzałam na wątek. Jeżeli mogę coś doradzić z doświadczenia - trochę spokoju i cierpliwości - a będzie dobrze. Często bywa tak, że rezydent długo przyzwyczaja się do 'nowego'. Jeżeli jeden ze zwierzaków nie jest pitbullem-kotożercą (zagrożenie dla kota) lub świnką morską (zagrożenie ze strony kota) nic złego się nie stanie.

Zwierzaki muszą się dogadać, ustalić hierarchię na terytorium. To wymaga czasu. Miłości i przyjaźnie od pierwszego wejrzenia zdarzają się rzadko. Buczenie, fochy i połajanki są na porządku dziennym.


najgorsze będą same

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 10:44

doradzcie coś proszę, może ktoś ma jakiś pomysł, będę tu późnym wieczorem, miego dnia wszystkim życzę :D

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 11:19

jessi74 pisze:
Zajrzałam na wątek. Jeżeli mogę coś doradzić z doświadczenia - trochę spokoju i cierpliwości - a będzie dobrze. Często bywa tak, że rezydent długo przyzwyczaja się do 'nowego'. Jeżeli jeden ze zwierzaków nie jest pitbullem-kotożercą (zagrożenie dla kota) lub świnką morską (zagrożenie ze strony kota) nic złego się nie stanie.

Zwierzaki muszą się dogadać, ustalić hierarchię na terytorium. To wymaga czasu. Miłości i przyjaźnie od pierwszego wejrzenia zdarzają się rzadko. Buczenie, fochy i połajanki są na porządku dziennym.


najgorsze będą same


Niekoniecznie najgorsze. Możliwe, że paradoksalnie Twoja nieobecność będzie czynnikiem 'socjalizującym' - koty pod wpływem samotności będą bardziej skłonne do tego, aby się zaprzyjaźnić.

Spokojnie - rezydenci często obrazają się - gdy po raz pierwszy pojawił się u mnie drugi kociak, mojej Kici (miała wtedy 2 lata i zawsze była jedynaczką) zawalił się świat, obraziła się na nas, spoliczkowała malucha.... i nawet przestała jeść.
Strajk głodowy trwał aż do wizyty u weta (dostała wtedy zastrzyki i kroplówkę). Te nieprzyjemności w gabinecie przekonały Kicię, że zawsze 'może być gorzej' :wink: - apetyt wrócił migiem... i dziewczyna jakoś pogodziła się z nową sytuacją.
Teraz po kilku latach moje rezydentki reagują na gości (tymczasowych) z zaciekawieniem... lub obojętnością.
Wszystko jest zatem możliwe, zwierzaki w 99% prędzej czy później zaakceptują nową sytuację, ale dużo zależy też od naszego podejścia.

Czytam, że reagujesz trochę nerwowo :wink: . Rozdzielasz koty, rzucasz w nie klapkiem. Jak najmniej ingeruj, zachowaj spokój bo zwierzaki naturalnie odbierają też Twoje emocje (również negatywne) :wink: :)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob maja 30, 2009 11:53

Nie rozdzielając kocurków mogą sobie nieźle uszy podrzeć :oops:
Uważam, że na razie izolacja, a potem stopniowe poznawanie się.
ObrazekObrazek

martka

 
Posty: 6250
Od: Śro gru 28, 2005 23:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob maja 30, 2009 17:22

Też bym się bała wyjeżdżać i zostawiać je samym sobie. Izolowanie to jest jakiś pomysł, jeśli masz taka możliwość.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob maja 30, 2009 20:24

dzięki za wsparcie, pozostaje izolowanie pod moją nieobecność, nie wiem co się stało, bo zostawały już same i było już lepiej :evil:
Agalenora, dzieki za rady, na pewno wezmę pod uwagę wszystkie wskazówki, niemniej jednak z kotami mam do czynienia od zawsze, ale takiej bijatyki jeszcze nie widziałam :conf:
mój wyrozumiały i gapowaty Miecio powiedział małolatowi że ma dość, ale gdzie on sie nauczył takich morderczych chwytów? :twisted:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 20:35

nie reaguję nerwowo :wink: nastęnym razem zrobię sobie kawję i będę patrzeć , hi hi :wink:
nerowowa to nie jestem ale złośliwa to czasami mocno :wink: :wink:

dzięki za odpowiedzi, trzymamy kciuki za fajny domek dla Mikiego, narazie staram sie uczyć go kontaktu z człowiekiem, on zna tylko łaszenie się wokół nóg i biegnie jak usłyszy otwieranie drzwi do lodówki ( i tu się zdradził, że jednak był kiedyś domowy-okrutni ludzie)
kuweta - bezbłędnie
drapak- niepotzrebny, są przecież drewnaine krzesła :wink:
zgrzebełko- straszy, trzeba je zbić i pogryźć
Raczej zastyga i truchleje jak czuje dotyk ludzkiej ręki, jak sie czegos wystarszy ucieka do Mietka (mimo że tak sie biją :wink: )

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Sob maja 30, 2009 20:38

Agalenora, dzięki i pozdrawiam kociary z Warszawy :kitty:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Nie maja 31, 2009 11:38

ObrazekObrazekObrazek

isollde

 
Posty: 897
Od: Pon maja 11, 2009 19:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 31, 2009 11:40

ObrazekObrazekObrazek

isollde

 
Posty: 897
Od: Pon maja 11, 2009 19:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 31, 2009 11:53

ObrazekObrazekObrazek

isollde

 
Posty: 897
Od: Pon maja 11, 2009 19:24
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 524 gości