Już update'uję
(apdejtuję? niewyspana jestem [vide wątek łapankowy jopop...] )
Rano dr Czerwiecki uznał, że wymyślam

(oczywiście podał to w przemiłej formie, jak to on

) - ślinianka owszem nieco większa, ale to raczej pozostałość po tej infekcji wcześniejszej, opuchlizna w splocie podżuhcwowym - owszem, jak wyżej, temperatura tylko nieco podwyższona - jak wyżej, Lydium na wzmocnienie.
Tylko że do wieczora szczęka spuchła jakby się Hokej z kimś bił, dalej płakał przy braniu na ręce, był senny, tyle dobrze, że jadł, ale tylko mokre...
No to w te pędy (tak się właśnie zaczął szalony weekend) do Pani Doc, która zobaczyła, oprócz wyżej opisanych objawów, powiększone węzły chłonne, wielgachną nadżerkę na dziąśle i wardze dolnej... Na szczęście temperatura już w normie.
Teoria jest taka, że się jakaś wirusówka bardzo intensywnie usiłuje przyplątać

. Więc tolfedynka, zeby się lepiej czuł, kontynuacja lydium no i ogólne leczenie dobrymi myślami

, bo na wirusa trudno coś więcej...
Well, mamy więcej czasu, żeby zebrać kasę na szczepienie
Komu Krowę, komu???