Julka - KsiĄżniczka na włościach:-).

i cudna Julka hops!

Juleczko hop na pierwszą stronę po domek :ok:

katalotka pisze:i tralalaaaaa.......

proponuję nie hopkować. Za takie rzeczy dostaje się upomnienie. Może lepiej napisać co u kotka?

U kota nic się nie zmienia. Wiec pisać za bardzo nie ma o czym......

Julka marsz na pierwsza stronę po domek, nawet tymczasowy :ok:

Neigh jest pan zainteresowany Julką :ok:

piszę pw

J.D. pisze:Neigh jest pan zainteresowany Julką piszę pw

nic nie napiszę, nic. jak przy Gerardzie

Dzięki - ale tak jak napisałam na pw - ja NIC nowego o Julce powiedzieć nie mogę. W ogóle to co o niej mogę powiedzieć pisałam już tu wiele razy. Wiem, ze nie podchodzi do ludzi, wiem ze żyje dobrze z innymi kotami. Wiem ze ja parę razy widziałam. Wiem ze mojej córce się ją udało wziać na ręce.

I TYLE WIEM. Bo ile sie można dowiedzieć na strychu o przemykającym pod ścianami kocie?!

Wiem też, ze jej nie wyślę kawał drogi ( jakieś 300 km ) - kota o którym niczego nie mogę powiedzieć ......takiego kota
Bo ludzie pięknie mówią.......a potem jest "proszę zabrać natychmiast, bo jak nie to ........coś tam".

Proszę zrozumcie - to jest kot o którym NIC nie mogę powiedzieć poza tym, że jest bardzo lękliwa, ze mi sie jej nigdy nie udało dotknąć, I ze ją kilka razy widziałam........

Poza tym nie wiem skąd znalazł się chętny - żadnych ogłoszeń nie miała - bo ja uważam, ze się ten kot wprost ze strychu nie nadaje do domu.......No chyba, że forumowego w pełni świadomego, że całe życie moze mieć juz kota, którego żeby pogłaskać to trzeba najpierw złapać.

Wiecej zdjęć nie ma i nie będzie - tysiac razy już tłumaczyłam czemu......

Neigh,ja to doskonale rozumiem;też mam takie koty tylko ja nad nimi pracuję już dłuższy czas i dopiero teraz zaczynają się otwierać na człowieka ale są po dwóch trzytygodniowych seriach kropli Bacha i dostają Royal Canin Calm;bardzo bym chciała aby u mnie coś się rozlużniło...

J.D. pisze:Neigh,ja to doskonale rozumiem;też mam takie koty tylko ja nad nimi pracuję już dłuższy czas i dopiero teraz zaczynają się otwierać na człowieka ale są po dwóch trzytygodniowych seriach kropli Bacha i dostają Royal Canin Calm;bardzo bym chciała aby u mnie coś się rozlużniło...

Wiem, że Ty rozumiesz........ale jak zawsze wiem też, że większość ludzi nie. Im się wydaje, że jak oni chcą dać kotu dom to kot powinien to zrozumieć i byc wdzięczny.

Możliwe, ze Julka za 2 tyg będzie nakolankowym miziakiem a możliwe że nigdy taka nie będzie. Moze potrzeba lat......może......

Pan chętny jest z b. daleka........zbyt daleko na takie ryzyko. Tu przynajmniej wiem, że nie zwieje, ze jest. Ze czeka na swoją kolej na tymczas.

Nie tak dawno, zanim się Kotkins zdecydowała inna osoba mi proponowała dom dla Teo - nie mogła zrozumieć, czemu parter bez zabezpieczonych okien nie wchodzi w lato w rachubę dla tak lękliwego i niemal dzikiego kota.

nie mogła zrozumieć, czemu parter bez zabezpieczonych okien nie wchodzi w lato w rachubę dla tak lękliwego i niemal dzikiego kota.

brak wyobrażni,brak podstawowych wiadomości dotyczących kotów,ignorancja,lekceważenie zagrożeń a co za tym idzie lekceważenie życia kota-a może "kurzy móżdżek" nie obrażając kury :mrgreen:

mogę tak beż końca wymieniać....

A ja Wam powiem, że to też różnie bywa.

W wątku kotów ze Szczytna długo prowadziliśmy dysputę, czy dać kotkę chorą, lękliwą, z podejrzeniem bycia dzikiem do domu z dziećmi, niedoświadczonego. Rodzina tam się zaparła - tę i tylko tę!
Miesiąc na nią czekali. Dzwonili, namawiali, dopytywali, dowiadywali się co jeszcze, co kupić, co zrobić, jak pomóc...

No i kotka do nich pojechała ostatecznie. I wszystko jest dobrze - doleczają, oswajają - oni jakby wiedzieli, że to ta :ok:

Ale obie strony były przemaglowane dokumentnie :mrgreen:

Toteż ja nigdy nie przesądzam. Z Panem Chętnym oczywiście rozmawiałam. Pan b. miły rozumie zagrożenia. Wszystko jasno wyłożyłam....
Pan ma się namyśleć, przegadać z żoną. Nie ma rzeczy niemożliwych........ kto jak kto, ale ja wiem:-)

Ja też jak brałam moje suczydło, to się wszyscy w głowę pukali......tyle że ja byłam przygotowana, że jak sie nie uda, to czeka mnie wiele lat męczenia się ( co tu kryć ) z bardzo trudnym zwierzakiem.Do schronu nie oddam.....Się udało, ale liczyłam się z każdą ewentualnością. I o to chodzi.

Po prostu chodzi o to, żeby ludzie decydujac się na takiego kota liczyli się z każdą ewentualnością. Julcia jest śliczna.........intuicja mi podpowiada, ze będą z niej koty. Ale intuicja to się jednak może mylić:-)

Po prostu chodzi o to, żeby ludzie decydujac się na takiego kota liczyli się z każdą ewentualnością.

i właśnie o to chodzi :ok:

No to tak się nagle porobiło, że większość spraw dotyczących Julki teraz spoczęło w rękach mojej córki......
A co mam na myśli opowiem jak z nią pogadam....

Julka - KsiĄżniczka na włościach:-).

Kto przegląda forum