Mówię na nią Mirabelka, jakoś mi tak bardziej pasuje... Albo Mama Morelki po prostu.
Siedzi w łazience i nie bardzo chce z niej wychodzić, pewnie z względu na inne koty, na które straszliwie syczy i warczy

Poleguje w pozie wyluzowanej na swoim posłanku pod umywalką, albo na posłanku, które położyłam jej w umywalce - coś ta umywalka przyciąga koty.
Wczoraj Mirabelka siedziała przy drzwiach łazienki, uchylone sa cały dzień. Obserwowała. Wreszcie odważyła się zrobić wypad do kuchni, pokręciła się po niej troszkę i wskoczyła na okno. Siedziała na tym zamkniętym oknie, zdziwiona wyglądała na nieznaną sobie okolicę i cichutko pomiaukiwała. Ona przez dwa lata swojego życia była kotem nawet nie wychodzącym, a wolno żyjącym

Pierwszy raz mam takiego kota pod opieką. Nie wiem jak to będzie, nie wiem jakiego domu jej szukać... Wychodzącego (w bezpiecznej okolicy)? A jeżeli zechce wrócić na stare śmieci?
Na razie Mirabelka wraca do łazienki, sama i z własnej woli.