
Domki gdzie jesteście!!
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Witaj,
Zajrzałem na stronę
gdzie zamieszczono anons o kotku
i poznałem go.
Ten kotek ma na imię Dzimdzik. Mam jego książeczkę. Mieszkał ze mną na Jackowskiego. Wychodził na dwór, czasem nie wracał na noc, a pewnego dnia nie wrócił zupełnie. Szukałem go na Jeżycach. Bardzo zależy mi na odzyskaniu go.
puss pisze:dostałam dzisiaj takiego mejla:Witaj,
Zajrzałem na stronę
gdzie zamieszczono anons o kotku
i poznałem go.
Ten kotek ma na imię Dzimdzik. Mam jego książeczkę. Mieszkał ze mną na Jackowskiego. Wychodził na dwór, czasem nie wracał na noc, a pewnego dnia nie wrócił zupełnie. Szukałem go na Jeżycach. Bardzo zależy mi na odzyskaniu go.
Myślę, że chodzi o Mikusia. tyle że to już nie jest ten sam Miki. ten kot jest dwa razy większy od tego, którego zgarnęłam z ulicy
no ale na poważnie: co teraz?
Będę szczera: nie oddam kota, jeśli nadal ma wychodzić na ulicę. To po pierwsze. Poza tym znalazłam go jak żebrał o jedzenie na ulicy w środku dnia. Kobieta, która przyniosła mu saszetkę, powiedziała mi, że ten kot mieszka na ulicy i że od ponad roku już tak się kręci po Jackowskiego, i że ona go dokarmia. To się trochę nie zgadza z tym, że kot czasem nie wracał na noc, bo wynika z tego, że kot regularnie przebywał na ulicy. Miał dużo szczęścia, że to ja go zabrałam, bo równie dobrze mógł go przejechać samochód albo jakieś młodociane gagatki mogły go zabrać, polać benzyną i podpalić, bo to powszechna praktyka w obecnych czasach, niestety. Poza tym kot był brudny i zarobaczony.
Pracuję na Jackowskiego i dlatego zgarnęłam tego kota w drodze z pracy. Żeby otrzymać ode mnie kota potencjalny dom musi mu zapewnić przede wszystkim bezpieczeństwo, a z tego co widzę to kot bezpieczny nie był.
Nie wiem jak to rozwiązać żeby obyło się bez szarpaniny o zwierzę, ale będę szczera: kot nie był ani zadbany ani bezpieczny, więc naprawdę nie jestem skłonna oddać go, chyba że się dogadamy tak, że kot nie będzie wychodził na dwór.
Poza tym kot przytył od kiedy jest u mnie, bo je tyle, że ma się wrażenie, że nigdy nie był karmiony.
Pozdrawiam
puss pisze:coś mi się urwał kontakt z byłym właścicielem po moim mejlu
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości