Ale umowy adopcyjne to dzieło Jopop, przesłane mi przez Orchidkę, więc nie bardzo mam się czym chwalić.
A rzeczony Warchlaczek właśnie śpi mi na ramieniu. Szkoda, że nie ma rodowodu, jestem pewna, że miał wśród przodków papugę.
Upaprał sobie pyszczek karmą z puszki, a że był tak dobry i zrobił to pod moją nieobecność, to do mojego powrotu zdążyło zaschnąć i mamy problem z umyciem pysia.
Kroi się też domek dla Krówka.
Tylko, że na razie boję się cieszyć z tego powodu, bo sam Krówek niedomaga
Prawdopodobnie podtruł się przy odrobaczaniu...
Leczymy, wzmacniamy... i zamartwiamy się o Krówka.
Wielkie podziękowania cioteczce Orchidce, która zapewnia nam transport do lecznicy, karmę leczniczą i wsparcie merytoryczno-duchowe!
Z całej trójki najbardziej rozbrykana jest Dziewczynka. Też miała kryzys zdrowotny podobny do krówkowego, ale pięknie z tego wyszła i teraz bawi się pięknie z wujkiem Nemkiem (7 kilo żywego kota!)
Wuj Nemo gania się z kociakami, a w nocy je wylizuje jak troskliwa mama!
Z kolei kotka Mufka, która za swoich czasów podwórkowych niejeden miot wykarmiła, jest bardzo urażona. Małe w najlepszym razie ignoruje, a niech no się tylko zbliżą, to wydaje z siebie złowieszczy gulgot. Krzywdy im nie robi, ale za to wobec mnie demonstruje ciężką obrazę.
O ile Nemo uwielbia mieć pod kontrolą wszystko co się dzieje i być w centrum każdej akcji, o tyle Mufencja uważa, że tylko ona i jej sprawy są godne zainteresowania.
No cóż, co kot, to kot. W każdym razie Dziewczynka chyba tez wyrośnie na kotka, który musi we wszystkim uczestniczyć. Warchlaczek jest z kolei bardzo przytulaśny. Jak tylko mnie zobaczy pcha mi się na ręce, na głowę, na ramię... No i śpi najchętniej na moim karku
Jejku, już za tydzień najpóźniej muszę się rozstać z Domowym Przedszkolem. A miałam się nie przywiązywać!
