Chciałam powiedzieć, że Tikuś został 3 tygodnie temu wykastrowany i zmienił się bardzo - złagodniał i przestał szaleć. To raz. Pies został zabrany do weta, jest leczony (serducho i nerki) i czuje się lepiej. To dwa. Problemy na linii pies-kot zniknęły jak ręką odjął. To trzy. Gdy to usłyszałam, powiedziałam, że super, że dam znać na forum, to pewnie na kastrata szybciej się ktoś znajdzie. Koleżanka na to "Wiesz, a może skoro już jest lepiej, to ja jednak bym go nie oddawała?". Mam nadzieję, że naprawdę tak myśli i czuje. Może faktycznie nie wszystko jest takie czarno-białe (jak Tikuś

)? Może moje przekonywanie nie poszło na marne? Może źle ją oceniłam, bo byłam uprzedzona? Zobaczymy. Chwilowo zawieszam szukanie. Trzymajmy kciuki, żeby okazało się, że ten dom jest jednak ok.