Spokojnie. ja myślę, że dziewczyna jest nieuświadomiona po prostu, ale intencje ma dobre. Nie wie, że kota należy wykastrować. Jeśli pozwalała dzikiemu kotu do siebie przychodzić, karmiła go i leczyła, to należy się jej dobre słowo, a nie potępienie. Myślała pewnie, że gdyby go nagle uwięziła to ograniczyłaby jego wolność i tym samym robiłaby krzywdę. Pewnie myślała też, że kastracja to dla kota krzywda. Dziewczyna chce dobrze - trzeba pomóc a nie krzyczeć. Trochę więcej cierpliwości.
No a te wille - to chyba jakiś akt desperackiej obrony swojej osoby...