Pracujemy z Orionem cierpliwie i są pierwsze efekty. Coraz częściej widzimy go jak pije z poidełka, a w kuwetce jeszcze nie tak regularnie jak byśmy chcieli, ale jednak, pojawia się siooo. Orionek jest niezwykle słodki. Jest tak niesamowicie rozkoszny, że aż trudno uwierzyć, że nikt go nie szuka. W każdym razie, kiedy zauważy że mówi się do niego wywraca się na plecki i wymachuje łapciami zapraszająco, ugniatając powietrze. Jak kociak. W połączeniu z jego imponującymi gabarytami, robi to kolosalne wrażenie. Kcha być głaskany po łepetynce i myziany po brzuniu. Podczas myziania potrafi się rozbawić i bardzo delikatnie łapać ząbkami i łapkami bez pazurków. Ale nie robi przy tym żadnej krzywdy. To po prostu jeden z najniezwyklejszych kotów jakie spotkałem.
Acha, udało się nam nauczyć go jeść suche...

Choć staramy się, żeby dostawał dużo mokrego, z uwagi na obawy iż wciąż może za mało pić. Także ze względu na kupki... lepiej, żeby się nie zatkał...
We wtorek kastracja.