dzwonilam dzis do weta
kotek zyje, na razie jest ok
w srode bedzie znowu znieczulany,
bedzie mial wyciagany saczek z tej usunietej galki ocznej
probowalam zlapac i drugiego malucha bez oka
ale mi sie wyrwal i mnie pogryzl
one sa niestety dzikawe
ten dal sie zlapac bo byl juz bardzo chory i oslabiony
wet powiedzial, ze wg niego rokuje adopcyjnie
tamte pozostale sa przesliczne, rudo biale i tri
no ale szanse zlapania ich zerowe
jak rowniez ich matek, zeby wysterylizowac
potrzebny bylby profesjonalny sprzet, wyglodzenie ich
i czatowanie
tymczasem zadne z ww opcji nie sa mozliwe

przyjechalam tu leczyc noge
natomiast moja psyche podupada z kazdym dniem
od konfrontowania sie z kocim nieszczesciem
a inni kuracjusze sie zachwycaja, jaki piekny Ciechocinek
widza te koty, ale to ich nie rusza, dla nich to fajne kotki
nie maja kompletnie świadomosci
kotki sa elementem uzdrowiska "tu jest fajnie, nawet kotki male biegają
przyjemnie popatrzeć"
fajne fajne, tylko ze wiekszosc z nich nie dozyje zimy
przetrwaja najsilniejsze

plakac sie po prostu chce
