Droga moja maxima161
Właśnie o tym pisałam
Jak przyniosłam małą z parkingu miała może 2 m-ce. Kośka była dorosłą 6 letnią prawie kotką, wcześniej wysterylizowaną. Po akcji fuczenia, obwąchiwania i poznawania się, myślałam, że nie będzie dobrze. A po tygodniu było tak:
- Kośka przygarnęła maleństwo jak swoje własne
- kiedy tylko mała chciała, Kośka rozkładała brzusio i dawała cmokać cyca, z którego przecież nic nie leciało, ale fajnie było sobie tak pocyckać.Cycuś był wyciągnięty aż się bałam, żeby coś się nie przyplątało, ponieważ mała miała już ładny szerego ząbków
- kotka, która przedtem spała zawsze ze mna w łóżku - całkowicie przeniosła się do maleństwa na całą noc i tak zostało do tej pory
- staruszka, nieco osowiała, schorowana, przesiadująca zwykle na swoim miejscu, niewiele ruszająca się, bez wyrazu - zaczęła nagle (prowokowana do zabawy) bawić się z malutką, czego już długo nie robiła, nawet za piłką ciężko się jej było ruszyć.
Teraz ganiają obie po domu, jak stado słoni, a duża nawet czasami sama prowokuje zabawę.
Mała jest troche denerwująca np. jak Kośka idzie pić wodę - to mała musi też tam być natychmiast, więc Kosia odstępuje. To samo z jedzeniem, kiedy duża je to mała wchodzi jej do miski. Duża jest bardzo tolerancyjna i nie robi krzywdy. Dlatego nawet zamykam ją jak je w kuchni, żeby jej malutka nie przeszkadzała.
Matka i córka - każdy kto je zna to tak powie, a Kosia jest wspaniałą i opiekuńczą, wysterylizowaną mamusią
