Na chwilę obecną mam dość kotów, psów i ludzi, czyli ogólnie wszystkiego

Zniszczyłam budę Sowy, ręce mam całe podrapane.Buda to dwa duże tekturowe pudła, między nimi grube płyty styropianowe, to wszystko owinięte w folię i siatkę ogrodniczą i jeszcze drut.Nie tak łatwo to było rozbroić, a tam nie ma pojemników na śmieci, są tylko takie miejskie kosze.Zapełniłam kilka, prawdopodobnie nie było to legalne, ale co miałam zrobić? Płyty styropianowe zostawiłam poskładane pod płotem, może komuś się przydadzą, a jeśli nie to zabiorę do domku burasi następnym razem.Problem w tym, że Sowa się przestraszyła brakiem budy i nie chciała tam przyjść na jedzenie.Trudno, jej problem.W środku były miski z jakimś zepsutym jedzeniem.Wyrzuciłam.Pani, która tę budę postawiła i zrobiła szałas będzie mieć do mnie pretensje.
Pod hutą nie było tylko tygrysiątka.Dziwne bardzo.Koty nie były jakieś bardzo głodne, gotowanym kurczakiem zupełnie się nie interesowały.Kiedy podjechałam tam znowu po jakiejś pół godzinie pies Maks wylizywał po tym miskę.On wchodzi za siatkę i zjada kocie jedzenie.Tylko suchej nie rusza.Postanowiłam, że będę dawać jeść tylko kotom, które się tam pojawią, żadnych zapasów, jedynie trochę suchej karmy zostawię i już.Nie mam na tyle pieniędzy, aby karmić sroki i psy, które nie są bezdomne.Maksa lubię bardzo, to przesympatyczny pies, jakąś obrywkę mogę mu dać, ale nie może być na moim utrzymaniu.