Telefon. Nie chce mi się odbierać ale dzwoni i dzwoni. Miałam wcześniej przykrą rozmowę o życiu paskudnym i jakoś mnie odrzucało od gadek. Zerkam na ekran. Numer Maczusia. Serce mi od razu podeszło do gardła. Strach i panika nie zasadne ale silniejsze. Odbieram i słyszę głos Pani Moniki
p.Asiu proszę się nie denerwować, u nas dobrze. Dzień dobry Dokładnie ta kolejność. Wieści przybyły. Maczusiek zaczął wychodzić na balkon. Jest już drugie lato i dopiero teraz nie ma cykora. Nie wiem czym to się ma i miało ale coś widać go wylękniło. Z rezydentką Tulą nie pałają do siebie bezwględną miłością. Lubią się, bawią ale takiej tulanki jak u nas było Maczka z innymi kotami brak. Do tanga dwojga trzeba. Rezydentunia jest trisią więc wiele to tłumaczy

Jest i hicior. Ale Duzi postanowili dać dom psu. Trafiła do nich 2-letnia sunia po wielkich przejściach. Męczona przez ludzia, pełna strachu, wycofana... ale nie ulękli się. Choć mają dwa koty i malutką córeczkę. Ale sunia kocha dzieci, Duzi mają malutką Różyczkę , więc decyzja zapadła i Soffi trafiłądo domu. A w domu...Maczek i Soffi zapałali do siebie miłością wielką. Od pierwszego wejrzenia. Jedzą razem, śpią, bawią, wylizują. Maczuniek tęskni jak psica na dworze siedzi za długo i wita jak królową. Psinka odżyła. Zaczęła szczekać czego nigdy nie robiła. Nie kuli się już tak bardzo jak coś głośno się zadzieje. Bawi i weseli się.Tula dopiero po 4-miesiącach raczyła swe usteczka do obwąchania piesi zapodać. Ale Maczek wynagradza jej wszelkie samotności. Ucisza lęki tuląc się do niej nocą. Kocha i jest kochany. Pani Monika mówi, że takiej przyjaźni to ona nigdy nie widziała.