No się odezwałam. Bo dostałam info na maila, że coś się dzieje
viewtopic.php?f=1&t=171303 Niestety, koleżanka, którą powiadomilam, nie zdążyła pomóc.
Przez parę dni nie dawałam rady wchodzić na forum, wcześniej nie miałam czasu. No cóż. Trzy kociaki przeżyły, trzy zmarły. Do końca miałam nadzieję, że zdołamy uratować Maleństwo. Ale to byłby ogromny cud. Lunia była karzełkiem, miała ponad 2 miesiące, a przed chorobą ważyła 40 dag, nie zdążyłam zdiagnozować, dlaczego.
Inka i Ninka są zdrowe, nie miały objawów, profilaktycznie dostały surowicę, chyba już są bezpieczne.
Bambisia przechorowała, z nawrotem, ale czuje się dobrze, je i rozrabia.
Maciek jest fajny. Sam postanowił się oswoić.
Braciszek to taki rozrabiaka chodzący własnymi ścieżkami.