Maykaw pisze:ehhh ze ten moj mowi stanowcze nie
hihihihi, mój już nic nie mówi
Ja wiem, że Krysia miała być izolowana, bo:
1. ma odzyskać spokój, a widać jedynaczka i towarzystow be...
2. jednak nie do końca wiadomo czy wszystko z nią ok

Plany planami, a Kryśka ma swoje zdanie i plany poszły.... w las.
Krystyna, pozostawiona w spokoju w swoim pokoiku miała najwidoczniej spokoju dość, bo się dobrała do drzwi. Skrobała i skrobała, a że nie przypuszczałam, że to ona, to nie zwracałam uwagi. Wreszcie coś mnie tknęło i otworzyłam drzwi. Panna Krysia wyszła z pokoju i poszła zrobić wieczorny przegląd domostwa. Kocice zaciekawione, z lekkim dystansem, ale bez wrogości, Słoninka zdecydowanie miała kotowatą gdzieś. Kotowana Krysia chyba z psami do czynienia nie miała, bo nie bała się za bardzo, raczej zaciekawiona była. Zdecydowanie próbowała nawiązać kontakt ze zwierzyńcem, bo nawet gdy któraś "domowa" zrobiła mały syk, to Krysia i tak za chwilę była z powrotem i szła "na pokoje".
Po odwiedzinach poszła w końcu "do siebie", więc poszłam za nią, pomiziałam i powiedziałam dobranoc. Po chwili Krysia znów zaczęła skrobać drzwi, więc je otworzyłam, a sama poszłam do łóżka. Koty przyjęły pozycję wyczekującą i siedziały zaciekawione, a Krystynka tuptała po domu. W końcu weszła na nasze łóżko i położyła się koło nóg TŻ-a

Kornelina poszła w jej stronę ciekawa co ta nowa sobie poczyna tak śmiało, ale nowa jednak troszkę lękliwa jeszcze, jak zobaczyła burą to zeszła. Połaziła sobie i ułożyła się w łóżeczku Kornisi. No to kocinkii tez się ułożyły do spania i tak o to wszyscy poszliśmy spać.
Rano wszystkie koty były całe, żadnych uszkodzeń nie stwierdzono
