ja mam jeszcze apel do Krystianów - w połowie kuwet było za mało żwirku, dwie na ogólnym i u Bazyla było ledwo co na dnie. Bardzo proszę - dosypujcie żwirek!
Dyżur fajny, bo po Wiki przyjechali bardzo fajni Państwo. Pierwsze co powiedzieli to: "ale ona malutka" a później jeszcze "ooo, jaka mizialska", także Wiki pewnie już szaleje na swoich dużych włościach i zapoznaje się z rezydentem Florkiem

Długo szukałam Amelki, a okazało się, że koczowała na budkach pod samym sufitem. Ogólnie była zestresowana, ale nie tak bardzo jak tydzień temu, chyba Kostek w pojedynkę tak nie gania, jak w duecie z Brunem

Kostek wybawiony przez Konkubenta mego wszelkimi zabawkami, aż dyszał z otwartym pyszczkiem, także liczymy na to, że walnie się spać i do jutra mu się nie będzie chciało gonić Amelki. Konkubent zakochany w Kostku

Ptyś wyluzowany też zapolował na wędkę.
Misiek przez te trzy godziny połaził po ogólnym, pojadł, pobawił się, nie syczał na nikogo, czasem jak się z Kostkiem zetknęli twarzą w twarz to był pomruk, ale to bardziej Kostek syczał. Jak go Konkubent za długo głaskał, to Misiek się na niego rzucił i pocharatał, ale myślę, że dawał wcześniej znaki, tylko mój Konku to nie zna umiaru - jak głaszcze to do pierwszej krwi. Swojej
Hania dała się wymiziać, mokrym wzgardziła, myszkę zieloną nakręcaną pacnęła parę razy. Puszczajcie jej na dyżurach, ona ją naprawdę lubi.
W szpitaliku same miziaki, Malta wywija ogon w spiralkę, jak się ją głaszcze, jeszcze takich dziwów nie widziałam

Dziekanka i Bazyl skradły serce mi i Konkubentowi, naprawdę cudne koty. A Irenka też cudowna, tylko pluła tabletką, ale w końcu jakoś połknęła. Nie wiem, co jest w tych torebkach ale wzięłam lek z papierka, który był opisany, żeby jej czegoś innego nie dać przez przypadek.
Mam nawet zdjęcia, ale to później wrzucę.