Gerard za tęczowym mostem.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lip 05, 2011 10:33 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Jestem twardziel.
I się poryczałam.

W życiu żałuję tylko jednej rzeczy: że mojego pierwszego jamnika oddałam do weta na uśpienie.Nie zasnął na moich kolanach.
No ,to (oprócz Normana) mój największy wyrzut sumienia.
Więc ten berberys to dobry pomysł.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 06, 2011 10:19 Re: Gerard za tęczowym mostem.

A ja przestałam ryczeć. W każdym razie mniej.
Przykro to mówić, ale nieszczęścia innych nas czasem pocieszają.
Kurcze jak to jest........że te zwierzaki nigdy z naszego życia tak naprawdę nie odchodzą.......macie tak? Zastępujemy je innymi. Czasem z lepszym czasem gorszym skutkiem.
Ja mam tak, że tylko mi się ten zastęp niezastąpionych powiększa. I tak sobie wczoraj myślałam.........że jeśli ten tęczowy most naprawdę istnieje........to po jego drugiej stronie całkiem niezły tłumek na mnie czeka.

Kto nie lubi łzawych spowiedzi , to niech sobie łaskawie pójdzie dalej i nie czyta. Z litości niech tak zorobi, bo ......jakoś tak muszę w ten deseń.

Gaj - foksterier szorstkowłosy - powalający rodowód. Mój pierwszy pies. Głupia byłam.........setki błędów. Fajny był. Po jego odejściu świat mi sie dosłownie rozpadł na kawałki. Dzizas jak ja wtedy mając naście lat nienawidziłam ludzi z psami na spacerach. Rzucających piłkę, rozbawionych.

Moje Super Girls ( Alfa jamnica ( tą przeżyłam najbardziej) + rottweilerka Tequila ) - jedną w wieku 12 lat zabrał nowotwór, drugą wiek w wieku 15! lat....( rekord rottkowy). Nieprawdopodobne kombo. Już nigdy mi się taki zbitek nie powtórzy. Obie rasy mnie rzucają na kolana do dziś. Najfajniejsze moje psice!

Fuga - biedny Kopciuszek z sierocińca. Miała u mnie dobrze, dbałam o nią.......ale nigdy nie kochałam jej tak jak tamtych. Umiem się do tego przyznać. Takie wieczne przepraszam że żyje - wdzięczne za najdrobniejszy gest. Ona mnie kochała bardziej niż ja ją....Odeszła sama po 6 latach u mnie - nawet w tej kwestii nie robiła problemu.......

Sake - wieczne dziecko. Mastiffka angielska po interchampionach. Głupol straszny. Przeżyła zaledwie 7 lat - przegrałyśmy z chłoniakiem. Paskudna to była walka. Uśpiłam ją o dzień za późno. Nie lubię się za ten egoizm. Nie mogłam uwierzyć. Zafundowałam jej niemal śmierć na trawniku, a sobie problemy z dyskiem. Próba samodzielnego wniesienia do domu blisko 90 kg psa.....eeeeeeeeeeee

Tiger - w TYCH Krzyczkach trzymany na łańcuchu jako "szczególnie niebezpieczny dla ludzi i zwierząt". Niemal idealny kanaryjczyk. ( dog kanaryjski ).Zagłodzony. Uratowałam mu życie. Dosłownie. Wet, który robił obdukcję napisał "stan zagłodzenia IV - agonalny". Pamiętam jak przysypiając leżałam przy nim na karimacie ( karmić go trzeba było co 2 h)....do tej pory pamiętam jak on koszmarnie smierdział - poinformowałam nad ranem "jak mi się ośmielisz umrzeć - to ci w dupę tak nakopię, że się nie pozbierasz":-)
Potem on mnie wielbił.......ja go niesamowicie kochałam. Byłam jego bogiem. Dosłownie. W życiu nie miałam psa, który tak by mnie kochał. Merdał nawet jak go usypiano. Odszedł na stupor padaczkowy( efekt tłuczenia czymś po głowie - gdybym dopadła sukinkota, który to robił........).i to był MÓJ pies, nawet jeśli kiedyś miał fajnego pana. MÓJ i już.

Tosia - moja pierwsza taka własna kotka. Ze schronu. Zaraziła nas wszystkich grzybem. Zielona byłam jak szczypiorek......Ją leczyłam 2 tygodnie, syna rok. Kiedy uwierzyła, że ma dom......bardzo mądry kot. Przepadła bez wieści ( stawiam na psa sąsiadów......). Potem mi inny sąsiad litościwie powiedział - jak wieszałam kolejne ogłoszenia "pani da spokoj, ja pani nie powiem kto pani kota zakopywał...."Od tej pory mam schizę na punkcie wychodzenia. Wiele się od niej o kotach dowiedziałam........i wpadłam po uszy.

Salem i Jaskier - dwa tymczasy. Nie moje niby. Zabrała je panleukopenia.......Dzikuski, ale kiedy Jaskier odchodził był już na etapie rozmruczanego spania na kołdrze.

No i teraz Gerard - moj Drzyjgęba i Wytrzesz. Chory fakt. Ale kota z takim charakterem życzę każdemu. Był absolutnie boski. Muszę to napisać.....zdominował osobowością moje kocice wszystkie 3. A zapewniam, ze to niezłe egzemplarze.


Spora gromada.......i kiedy patrzę na Brombę, Tolę ( psice ), Personę, Melę i Andzię ( kocice) a nawet Maksymiliana Kurę ( to papug ) z przerażeniem myślę, że to stado tam......będzie się powiększać.
Tak jak napisała Kotkins dopóki mamy psy i koty nie uciekniemy przed uczuciami, które dręczą mnie teraz.

Rozliczyłam sie z przeszłością........
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro lip 06, 2011 10:52 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Czy ja mam zacząć Ci wyliczać te, które uratowałaś? Bo lista będzie dłuższa, zapewniam. A i w przypadku tych które uratowałaś jest przecież dużo historii, które gdyby nie ty, skończyłyby się inaczej.
Od razu przypomina mi się Kawa, którą wyrwałaś panleukopenii, kolorowe kociaki, które wykarmiłaś, psy które odratowałaś, kurcze! nawet myszy mają u ciebie dobrze!
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Śro lip 06, 2011 11:03 Re: Gerard za tęczowym mostem.

No myszy to już nie........znów kupiłam zapas tego różowego, co mumifikuje....
Tez Cię lubię:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro lip 06, 2011 20:59 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Neigh pisze:(...)
Kurcze jak to jest........że te zwierzaki nigdy z naszego życia tak naprawdę nie odchodzą.......macie tak? Zastępujemy je innymi. Czasem z lepszym czasem gorszym skutkiem.
(...)


Mamy ... nie odchodzą. Stale są obecne. I chyba nie zastępujemy ich... raczej uzupełniamy o kolejne. Te, które odeszły już na zawsze pozostaną z nami.
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 06, 2011 22:31 Re: Gerard za tęczowym mostem.

No ,ja mam mniejsze grono...
Ale czasem z przerażeniem myślę "Melon ma 5 lat...już 5 lat!"
Ja sobie nie wyobrażam życia bez tego psa.Tyle ,że ja mam 42 lata i pewnie go przeżyję...

A Fiona?Moja kocianka-grzybianka?Kto wie ile ona ma lat...Ten mały cud co mówi "nooo...miauu!" na mój widok i zasypia w zgięciu mego łokcia.Jesteśmy razem pół roku.A ja mam pełnobjawową persjozę dzięki niej.

O Felixie nie wspomnę.
Jak umierał w ubiegłym roku wyłam w poczekalni u weta i się głośno modliłam :"niech ma niską kreatyninę...boże proszę...adoptuję jakiegoś kota...uratuję go...tylko niech Rudy żyje!!!"
Bóg się jak zwykle krzywo uśmiechnął i spełnił: kot przeżył.
Jest zdrowy.
Dzięki tym obietnicom mam Fionę.

Pół roku po adopcji Normana zakończonej za TM i później Fiony (walka z grzybicą) miałam wyrwane z życiorysu.
Pierwszy raz w życiu brałam tablety na sen.

Znam tylko jedną metodę na śmierć ukochanego zwierza: następny zwierz.
Jest ich tyle w potrzebie ,że to nawet nie jest egoizm.

Neigh napisałam Ci kiedyś "czy aby ten Gerard to nie jest rezydent?"
Widzisz to był TWÓJ kot.
Zrobiłaś dla niego wszystko.

No dobra,robimy się sentymentalne jak starzy Niemcy:)

Widziałaś tego egzotyka ,którego pani się kur...czę przypomniało,że ma alergię na kota po sześciu latach??
Świat to nie jest dobre miejsce dla płasich i puchatych!!

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 06, 2011 22:56 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Egzo...wiedziałaś jak widzę.
Fajny jest ale ja już mam.WSZYSTKIE koty mam.
I jakbym zgłupiała to proszę mi przypomnieć,że WSZYSTKIE koty mam (no od wtorku będę miała)

Koty:nie jedzą (albo jedzą za dużo), zatykają się,mają dziwne strupki...słowem FAJNIUTKO jest mieć kota! :mrgreen:
Rozrywka na długi czas.I jest na kogo pracować...

No komu kota,komu??

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 07, 2011 7:31 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Egzotyka widziałam, widziałam 5 persów..........kurcze non stop coś widzę. Ale na razie mówię NIE
Nie wiem na jak długo.........
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw lip 07, 2011 9:47 Re: Gerard za tęczowym mostem.

a ja się zastanawiałam (wpis kotkins) co to jest ta persjoza ;) nawet w googla wpisałam ;)...
Hi hi :D. Debil ze mnie.

Neigh - cały czas tu podczytywałam, ale się nie odzywam, bo w sumie nie mam nic do powiedzenia... :). Ale cieszę się, że jesteś.
Dziękuję. Trzymam kciuki za wszystkich :)!...

RudyiSrebrnyKot

 
Posty: 4830
Od: Nie paź 25, 2009 12:46
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lip 07, 2011 9:54 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Niegh, dopiero doczytałam.. :cry:
Nie wiem co napisać i nie wiem co powiedzieć..

Nie napiszę, że współczuję i że rozumiem, bo tego nie trzeba pisać..
Napiszę tylko jedno - nie uciekaj całkiem.. odpocznij ile trzeba i bądź..
dla innych..
dla tych, którym Twoja nieoceniona pomoc będzie tak samo potrzebna jak Gerardowi..

Sama wiesz, co by z nim było, gdyby nie Ty.. :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw lip 07, 2011 15:08 Re: Gerard za tęczowym mostem.

aamms pisze:Niegh, dopiero doczytałam.. :cry:
Nie wiem co napisać i nie wiem co powiedzieć..

Nie napiszę, że współczuję i że rozumiem, bo tego nie trzeba pisać..
Napiszę tylko jedno - nie uciekaj całkiem.. odpocznij ile trzeba i bądź..
dla innych..
dla tych, którym Twoja nieoceniona pomoc będzie tak samo potrzebna jak Gerardowi..

Sama wiesz, co by z nim było, gdyby nie Ty.. :1luvu:

Mogę tylko dopisać: zgadzam się z moim przedmówcą...
Obrazek Obrazek

Moha

 
Posty: 1675
Od: Czw sty 06, 2011 0:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 08, 2011 22:25 Re: Gerard za tęczowym mostem.

tajdzi pisze:Czy ja mam zacząć Ci wyliczać te, które uratowałaś? Bo lista będzie dłuższa, zapewniam. A i w przypadku tych które uratowałaś jest przecież dużo historii, które gdyby nie ty, skończyłyby się inaczej.
Od razu przypomina mi się Kawa, którą wyrwałaś panleukopenii, kolorowe kociaki, które wykarmiłaś, psy które odratowałaś, kurcze! nawet myszy mają u ciebie dobrze!


No właśnie, pozdrowienia od Kawuni. Dodam: grubej :oops: , zadowolonej z życia Kawuni.
Ze wstydem przyznaję, że stosujemy diety, ale jakoś bez przekonania. Zresztą pojedziemy w niedzielę do mamy, a ta się znów będzie wkupować w łaski kota mięskiem. No cóż - kot się przez te lata nie zmienił - nadal jest najmilszy wtedy, gdy ma w tym wyraźny interes. Nie, żebym sugerowała, że wszystkie wyższe uczucia Kawy mieszczą się na wysokości żołądka, ale...
Niestety, ostatnio mały, bezpieczny światek Kawy zatrząsł się w posadach - malizna umarła (ten drugi kot ze zdjęć).

A to jeszcze zdjęcia z dobrych czasów, czyli chyba maja.

http://imageshack.us/g/217/p5290515.jpg/

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Sob lip 09, 2011 15:40 Re: Gerard za tęczowym mostem.

koteczekanusi pisze:
tajdzi pisze:Czy ja mam zacząć Ci wyliczać te, które uratowałaś? Bo lista będzie dłuższa, zapewniam. A i w przypadku tych które uratowałaś jest przecież dużo historii, które gdyby nie ty, skończyłyby się inaczej.
Od razu przypomina mi się Kawa, którą wyrwałaś panleukopenii, kolorowe kociaki, które wykarmiłaś, psy które odratowałaś, kurcze! nawet myszy mają u ciebie dobrze!


No właśnie, pozdrowienia od Kawuni. Dodam: grubej :oops: , zadowolonej z życia Kawuni.
Ze wstydem przyznaję, że stosujemy diety, ale jakoś bez przekonania. Zresztą pojedziemy w niedzielę do mamy, a ta się znów będzie wkupować w łaski kota mięskiem. No cóż - kot się przez te lata nie zmienił - nadal jest najmilszy wtedy, gdy ma w tym wyraźny interes. Nie, żebym sugerowała, że wszystkie wyższe uczucia Kawy mieszczą się na wysokości żołądka, ale...
Niestety, ostatnio mały, bezpieczny światek Kawy zatrząsł się w posadach - malizna umarła (ten drugi kot ze zdjęć).

A to jeszcze zdjęcia z dobrych czasów, czyli chyba maja.

http://imageshack.us/g/217/p5290515.jpg/



Ania:-) o prosze jak milo:).Kawa miala zawsze zapedy na grubasa.......W sumie to jej uratowalo zycie, jak przestala jesc uznalam, ze umiera.........mialam kurde racje. '

Bardzo mi przykro z powodu Malizny:(.


I jeszcze z innej beczki gdyby ktos slyszal o kims, komu do szczescia jest potrzebny bialy kot to ja sie polecam. jeszcze mi ten Cynamon kurcze zostal.....
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob lip 09, 2011 21:01 Re: Gerard za tęczowym mostem.

Ania, bardzo mi przykro, co się stało? :(
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pon lip 18, 2011 11:35 Re: Gerard za tęczowym mostem.

dopiero doczytałam
i ryczę jak wół
a dziś się dowiedziałam, że nie żyje kocurek z pierwszej trójki kociaków które wyadoptowałam. Od nich się WSZYSTKO zaczęło w 2003 roku.
Są takie koty które w pamięci zostaną na zawsze [i]
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości