Odnalazłam ją!!!!!!!!!!!!!!!!!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie lis 11, 2007 19:00

IMHO to nie jest histeria.M_orsetti ma prawo wiedziec jak się czuje kotka.to jej kotka zaufała, to jej dała sie oswoic, to m-orsetti wyszukała jej dom.
nazywając histerią zainteresowanie stanem zdrowia kotki, która była po cięzkiej operacji i która zaginęła na 5 tygodni-to nieporozumienie.
nie rozumiem nieodbieranai telefonów-morsetti ma prawo wiedziec jak sie czuje kotka po takim okresie rozłaki.

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 11, 2007 19:26

BarbAnn pisze:IMHO to nie jest histeria.M_orsetti ma prawo wiedziec jak się czuje kotka.to jej kotka zaufała, to jej dała sie oswoic, to m-orsetti wyszukała jej dom.
nazywając histerią zainteresowanie stanem zdrowia kotki, która była po cięzkiej operacji i która zaginęła na 5 tygodni-to nieporozumienie.
nie rozumiem nieodbieranai telefonów-morsetti ma prawo wiedziec jak sie czuje kotka po takim okresie rozłaki.


Niepokój - tak, ale rwanie włosów z głowy, że oto kotka jest wycieńczona, na pewno zjadła trutkę na szczury albo wypiła wodę z płynem Borygo.
Naprawdę, gdyby zjadła tę trutkę, to dawno by już nie żyła...

Morsetti ma prawo wiedzieć, co się dzieje z wyadoptowaną przez nią kotką, ale Małgosia ma prawo się kotką nacieszyć po długim okresie rozłąki i ma prawo wrócić do normalnego, domowego życia. Nie ma obowiązku siadać w każdej wolnej chwili do komputera i stukać o tym, jakiej konsystencji była kupa kotki godzinę temu, a jaka jest teraz.
Dajcie żyć nowym opiekunom swoich zwierząt.

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 11, 2007 19:37

Zgadzam się z Mysią.

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Nie lis 11, 2007 19:38

Mysia pisze:
BarbAnn pisze:IMHO to nie jest histeria.M_orsetti ma prawo wiedziec jak się czuje kotka.to jej kotka zaufała, to jej dała sie oswoic, to m-orsetti wyszukała jej dom.
nazywając histerią zainteresowanie stanem zdrowia kotki, która była po cięzkiej operacji i która zaginęła na 5 tygodni-to nieporozumienie.
nie rozumiem nieodbieranai telefonów-morsetti ma prawo wiedziec jak sie czuje kotka po takim okresie rozłaki.


Niepokój - tak, ale rwanie włosów z głowy, że oto kotka jest wycieńczona, na pewno zjadła trutkę na szczury albo wypiła wodę z płynem Borygo.
Naprawdę, gdyby zjadła tę trutkę, to dawno by już nie żyła...

Morsetti ma prawo wiedzieć, co się dzieje z wyadoptowaną przez nią kotką, ale Małgosia ma prawo się kotką nacieszyć po długim okresie rozłąki i ma prawo wrócić do normalnego, domowego życia. Nie ma obowiązku siadać w każdej wolnej chwili do komputera i stukać o tym, jakiej konsystencji była kupa kotki godzinę temu, a jaka jest teraz.
Dajcie żyć nowym opiekunom swoich zwierząt.


no wiec ja jestem nowym opiekunem kota
i jakos nie widze problemow aby co dwa dni wyslac emaila jak sie kot aklimatyzuje, jak sie zaprzyjaznia z moją kociarnią
informuję o wizycie u weterynarza
wysylam zdjecia
bo wiem ze po drugiej stronie jest ktos, kto zadal sobie duzo trudnu aby znalezc kotu nowy dom, i nie chce zawiezc jego zaufania
wiem ze ten ktos ma prawo się niepokoic, ma prawo przezywac rozterki czy dobrze zrobil
ja to rozumiem
proste

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 11, 2007 20:00

BarbAnn pisze:no wiec ja jestem nowym opiekunem kota
i jakos nie widze problemow aby co dwa dni wyslac emaila jak sie kot aklimatyzuje,

super :D Rozmowa dotyczy nowego opiekuna kota, który widzi problem i nie chce wysyłac emaili...
Czy umowa przekazania kota reguluje kwestie nadzoru nad jego życiem w nowym domu? Bo to chyba kluczowa kwestia...
Jeżeli pływanie wyszczupla, to co wieloryby robią źle?

zuzola

 
Posty: 645
Od: Śro kwi 20, 2005 12:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lis 11, 2007 20:09

Mysia nie rozumiem cie :roll:

Gdyby spotkalo to ktoras z moich kotek chyba bym umierala ze strachu :( "co sie z nia dzieje?"...
A tu kotka jest juz bezpieczna w domu :? nie wyobrazam sobie takiej sytuacji

Pare minut na telefon w stylu "Jest w domu!!" chyba nikomu nie zaszkodzi :roll:

Kasia_1991

Uwaga
 
Posty: 5929
Od: Nie mar 18, 2007 12:58

Post » Nie lis 11, 2007 20:26

super :D Rozmowa dotyczy nowego opiekuna kota, który widzi problem i nie chce wysyłac emaili...
Czy umowa przekazania kota reguluje kwestie nadzoru nad jego życiem w nowym domu? Bo to chyba kluczowa kwestia...


Umowa zawarta przy przekazaniu kota określiła, że Małgosia zobowiązuje się do informowania mnie o stanie zdrowia kota. Umowa została zawarta przy dwóch świadkach.
M.
Ostatnio edytowano Wto lis 13, 2007 2:17 przez m_orsetti, łącznie edytowano 1 raz

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Nie lis 11, 2007 20:39

Z jakiej racji ktokolwiek tu na Małgosię naskakuje???


Nikt na Małgosię nie "naskakuje".
Napisałam w tej sprawie coś, czego chyba nie zrozumiałaś: jedyne, czego oczekuję- to prostej informacji o faktycznym stanie zdrowia kota. Jako prawny właściciel kota (który zajmował się nim przez bardzo długi czas i czuje się z nim bardzo związany) próbuję dowiedzieć się, co się z kotką dzieje i dlaczego nie można z nią iść do weta- mimo że się to obiecało. To nie jest "naskakiwanie"- moim zdaniem.

Dla mnie zupełnie zrozumiałym postępowaniem jest danie kotce wytchnienia po tygodniach "tułaczki", a nie gnanie z nią do weta, bo ma sraczkę.


Coż... To Twoje zdanie- nie podzielam go.

To nie jest 6-tygodniowe kociątko, a skoro kot potrafi ominąć miskę z nieco mniej świeżą wodą, to nie róbcie z niego idioty, który nie poczuje, że w kałuży jest płyn do chłodnic
.

Nie masz racji- widziałam takie przypadki i ich skutki. Zapewne brak Ci w tej materii złych doświadczeń (to oczywiście wspaniała sprawa- pozostaje Ci tego pozazdrościć).

Małgosia bardzo dobrze zrobiła nie lecąc na łeb, na szyję do całodobowej lecznicy, bo całodobowa lecznica w Poznaniu ma sławę miejsca, w którym kota szybciej się wykończy, niż wyleczy.


Można było po prostu pójść do weta w sobotę rano- nie koniecznie w nocy, na pewno w ciągu dnia jest czynnych wiele lecznic. Tak się Małgosia ze mną umówiła.
Nie czuję się dotknięta dysertacją na temat mojej "histerii". Za to byłabym szczęśliwa posiadając przekonanie, że Małgosia jest po prostu odpowiedzialnym właścicielem kota. Niestety- dotychczas nie nabrałam takiego przekonania.
Ostatnio edytowano Wto lis 13, 2007 2:33 przez m_orsetti, łącznie edytowano 3 razy

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Nie lis 11, 2007 20:55

Usunęłam zawartość tego posta.
Ostatnio edytowano Wto lis 13, 2007 2:18 przez m_orsetti, łącznie edytowano 1 raz

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Nie lis 11, 2007 21:08

No cóż, może mam na tyle dużo zimnej krwi, że uważam,że sraczka i kichanie u dorosłego kota nie są powodem do NATYCHMIASTOWEJ wizyty u weta.
I mylisz się, morsetti, że nie znam sprawy. Jestem pierwszą osobą, do której zgłosiła się Małgosia po zaginięciu kotki.

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 11, 2007 21:36

Usunęłam zawartość tego posta.
Ostatnio edytowano Wto lis 13, 2007 2:26 przez m_orsetti, łącznie edytowano 3 razy

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Nie lis 11, 2007 22:01

Mysia pisze:No cóż, może mam na tyle dużo zimnej krwi, że uważam,że sraczka i kichanie u dorosłego kota nie są powodem do NATYCHMIASTOWEJ wizyty u weta.
I mylisz się, morsetti, że nie znam sprawy. Jestem pierwszą osobą, do której zgłosiła się Małgosia po zaginięciu kotki.


jak moje koty mają biegunkę, to biore pod pache moje kociejstwo i wedrujemy do naszej pani weterynarz
ale moze ja za duzo wiem/czytam/interesuje sie

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 11, 2007 22:28

dziewczyny skończcie już z tymi przepychankami,gdzie radość z odnalezienia kota???
myslę że gdyby stan kotki się pogorszył-Małgosia jest na tyle odpowiedzialną osobą że pojechałaby do lecznicy całodobowej.Stan kotki był stabilny więc nie panikowała...
Co do informowania o stanie kotki-faktycznie,mogła słówko napisać,wszyscy się martwiliśmy(ja równiez choć jest to mój pierwszy post w tym wątku,śledzę go od poczatku)
Rozumiem ją jednak,to że dostała kotę nie znaczy że mozna "z butami" włazić w jej zycie...
powiem krótko,podobnie jak ona "zgubiłam" kota w maju,tak samo szukałam...jestem mądrzejsza
tak jak ona dostałam kotkę (w sierpniu-dokociliśmy się ;-)) i nikt nie atakuje mnie że nie piszę non stop jak się kota czuje.Fakt-mam z tego powodu wyrzuty sumienia-Malinko,jeśli to czytasz-przepraszam.Ale nie zawsze jest czas.Jest praca,rodzina,nie zawsze dostep do netu...
A Małgosia postanowiła pewnie ten czas poświęcić Siwuszce...
Więc wyluzujcie trochę,najważniejsze że Siwuszka się odnalazła a Małgosia ją kocha,jestem tego pewna,nie pozwoli by jej się działa krzywda....
Pozdrawiam
beti
ObrazekKacperObrazekKiaraObrazekMilka
Obrazek

beti1099

 
Posty: 252
Od: Pt maja 04, 2007 8:11

Post » Nie lis 11, 2007 22:49

Usuwam zawartość tego posta.
Ostatnio edytowano Wto lis 13, 2007 1:26 przez m_orsetti, łącznie edytowano 1 raz

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Pon lis 12, 2007 7:41

napiszę tylko jedno: kotka wcale nie jest dożywotnio leczona... treść ogłoszenia dotycząca choroby kota była zasugerowana i podyktowana przez Monikę, której zaufałam w tej kwestii - usłuchałam i tak czyniłam, jak poleciła M. Miało to na celu przyciągnięcie do pomocy innych kociarzy a odstraszenie przed zabraniem kota tych, którzy kotami handlują.
Zadem powtarzam jeszcze raz: kotka nigdy nie była dożywotnio chora.

więcej treści padających z mojej strony tu nie będzie, bowiem i tak zostałam już osądzona i spalona na stosie...

Życzę miłego dokacania, odkacania, zabaw, pielęgnacji etc.
gg 4874246

maua

 
Posty: 155
Od: Śro sty 31, 2007 9:45

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości