Swoją drogą tak się zastanawiałam jak ZIMĄ kot wypadł z okna? Bo od wiosny do jesieni to jestem w stanie zrozumieć. Ktoś ma nie zabezpieczony balkon, otwiera okno i fru. Ale zimą? Nikt normalny nie zamyka kota na balkonie, nikt nie trzyma okna na oścież. A jeśli to była chwila nieuwagi, nieszczęśliwy wypadek, to powinien migiem zbiec po kota. W końcu SM nie zabrała go w ciągu minuty od wypadku. Także albo idiota zamknął kota na balkonie, bo jest idiotą, albo zostawił okno uchylne otwarte i wyszedł z domu (inaczej by usłyszał kombinującego kota). Mało prawdopodobne, bo nawet gdy ktoś wietrzy zimą, to nie zostawia okna otwartego na dłużej. No ale może, jak zostawił, to też jest idiotą. Albo co gorsza jest mega idiota i kota własnoręcznie wyrzucił.... nie mogę tej możliwości przekreślić.
Owszem, jest możliwe, że ktoś owszem, ma nie zabezpieczony balkon, ale kota na niego nie wypuszcza. Teraz był to przypadek, prześlizgnął się między nogami, nie zauważył, zamknął i wyszedł z domu. A kot zamknięty w końcu wypadł.
(Było tak z naszą pierwszą kotką, jak jeszcze w liceum byłam, jesień.
Na balkon nie wychodziła, ale się rodzicom prześlizgnęła, zamknęli ją no i wypadła. Z tym, że myśmy ją zgarnęli z dołu.) Także jest taka możliwość, ale raczej mała, bardzo mała. Bo taka odpowiedzialna osoba szukałaby kota w lecznicach.