XAgaX pisze:Wczoraj wracam ok. 20 z pracy, otwieram drzwi na klatkę, wypryska mi spod nóg małe stworzonko wyglądające na kotkę w ciąży. Zawołałam mamę, stwierdziła- łapiemy, kastrujemy, szukamy domu.
Wzięłam kicię na schodach na ręce, nie chciała ze mnie zejść, jadła mamie z ręki. Potem na chwilę zaszyła się w kącie, ale od rana każe się miziać, tryka łebkiem, traktorzy i łaknie obecności człowieka. Dogadała się też z Ozyrysem, z Baśką trochę niestety gorzej...
Bezbłędnie korzysta z kuwety, nie skacze po meblach, nie drapie sprzętów.
.
Przedziwną metamorfozę przeszła ta kotka. Jeśli nawet, jestem zbyt strarą kociarą by ktokolwiek, łacznie z całym zastępem wetów próbował mi wmówić, że kotka jest wolnożyjąca, nie domowa.
Nawet nasze słodkie mizaki,urodzone w domu potrafią zamieniać się w tygrysa u weta, czy nowym środowisku. Ale jest to sprawa przejściowa.
Aga, proszę szukaj tej kotki. Jak mi ją znajdziesz i przekażesz, obiecuję, że nie będę wiecej robić dymu na jej temat. W całości przejmę za nia odpowiedzialność, bez powracania do tego co było.
Ta kotka bez karmienia i schronienia, osłabiona po ropomaciczu, z gołym, wygolonym brzuszkiem po prostu zginie marnie.
Trzeba przeszukać okoliczne bloki (klatki schodowe, wszystkie piętra), sprawdzić gdzie są odwarte okienka piwniczne, czy gdzieś dokarmiane koty, odszukać karmicieli i porozwieszać ogłoszenia.
Możemy umówić się, pójdę z Tobą w teren.
Ktoś tutaj (zaraz odnajdę) na początku wątku, napisał, że jesteście sąsiadkami. Prosimy bardzo o pomoc w szukaniu.