Obie Panny na swoim
Bajka-wyszła ostrożnie, ogon napięła i kocim truchto-biegiem zwiedziła natychmiast każdy kąt. Potem wybrała jeden pokój i tam siedziała. Trochę na łóżku, trochę za, trochę na podłodze, ale ciągle w jednym pokoju, z mała przebieżką do miski. Wyglądało to tak, jakby znowu udawała, że jej nie ma. Wołana-po dwa kroczki wychodziła i znowu do pokoju. W nocy zrobiła siusiu do kuwetki, spała na zmianę w łóżeczku z trzylatką i z Dużymi

, trochę się kręciła, trochę miaukoliła, wpadła na chwilę do mnie. W sobotę po południu EUREKA nie wywalają mnie

i jakby w nią piorun strzelił. Jeden pokój, drugi, tu brzusio wywaliła, tam trzylatkę w nos liznęła

, pół nocy turlała wszystko, co jej wpadło w łapki po panelach, łaziła po mnie i tak wkoło. Od rana biegała za sznurkiem i kulką z papieru. Myślę, że szybciutko nabrała pewności jak na 4 miechy w ogrodzie. Najbardziej mnie ruszyło to, że wogóle nie była zainteresowana ani drzwiami, ani balkonem, zero, w mieszkaniu pełnia szczęścia. I non stop mruczy
Plamcia- teraz ma na imię Masza, zawiozłyśmy ją od razu po "obchodzie" Bajki. Wyszła powolutku i od razu popędziła do misek. Włączyła mruczando, zwiedziła kuchnię, reszta mieszkania jej nie interesowała

. Posiedziała chwilę na kolanach swojej Dużej, a potem położyła się spać w ... kuwecie

Noc spędziła oczywiście w łóżku, podobno nie płakała, przespała całą, mruczała i świeciła brzuszkiem

Późnym wieczorem w sobotę zrobiła pierwszą kupę i siusiu do kuwety
Tak to wygląda po pierwszych godzinach.
A jak pięknie reszta maluszków biegła nam na powitanie

Jak tylko weszliśmy za bramkę-mało nóg nie pogubiły
