CatAngel, no właśnie nikt nie wie, czy mu tak zostanie z tą latającą główką... mnie się wydaje, że jest lepiej, dużo lepiej, ale może rzeczywiście już się przyzwyczaiłam do amplitudy odchyłów małej pecynki.
W sumie najbardziej widać, że coś jest nie tak, kiedy bierze sie Frania na ręce - odchyla główkę do tyłu. Ale tak mocno, że mam wrażenie, że mu odpadnie. Tak jakby bezwładnie całkiem, jak u niemowlaka. I nie wiem, czy to się dzieje samoistnie, czy on to robi sam, żeby na mnie nie patrzeć
Wczoraj sprawdzaliśmy troszkę szybkość reakcji. Łapałam Frania znianacka, kładłam na pleckach i patrzyłam ile mu zajmie podniesienie się. Zajmuje jakieś... pół sekundy
A Franio nauczył się zeskakiwać z kanapy! wiem, już to pisałam, ale teraz to inaczej wygląda. Wcześniej właściwie się zsuwał głową w dół, dotykał przednimi łapkami podłogi, a tylne nóżki jakoś tak same spadały. A od wczoraj normalnie skacze, tylko mu pięty widać przez chwilkę spod stołu. I się nie przeraca

W ogóle włazi na kanapę już z rozpędu. I na stół też
Do tego odkrył łazienkę. I to już jest mniejszy powód do radości. Mam pod prysznicem taką matę łazienkową, bo brodzik jest bez szlifów i strasznie śliski. Tak więc mata stała się nową zabawką Frania, który włazi do brodzika, siada w nim, kładzie się, morduje matę, a potem... lekko wilgotny idzie do pokoju i kładzie się w pudełku z opałem... Nie będę go prać! Niech łazi brudny! Jak to u mnie - twardy wychów i inwalidztwo z niego nie zwalnia!
