IrenaIka2 pisze:Trzymam ...
Trzym, trzym

Przydadzą się mocno. Dziś Żwirek jedzie na konsultację do dentysty. Zobaczymy co wyniknie. Jakoś tak szybko "się" załatwiło. Równie szybko "się" załatwiło konsultację Rituni u chirurga. Wczoraj rano dał znać ,że możemy przyjechać bo ma dyżur. A od poniedziałku 2 tygodnie urlopu. Szybki telefon do gusiek1 (Janusz jeszcze z pracy nie wrócił) i ona, miast do domu jechać przyjechała po nas. ja szybko gacie na zad naciągnęłam. Szybko transporter złożony został. Ale ... Rita zaginęła. Przeszukany dom okazał się być pusty. Tak się dzidzia zakamuflowała ,że dranicy nigdzie nie było. Czas leci a my z córką nadal w poszukiwaniach. Rutkowskiego wezwać czy co?! rezygnować?! raz jeszcze latamy ,wołamy, siejemy ogólny popłoch. Nie ma! Przypominając sobie, że chłopaki ostatnio zajmują się zawodowo wydzieraniem list spod szafek, zajrzałam i tam z latarką. Prócz kłaków nic żywego nie było. Nawet pająk. W akcie desperacji otworzyłam
zamknięte drzwiczki pod zlewozmywakiem. A tam na bambetlach, wytłoczkach jajek, torbach foliowych, płynach... leżało małe coś czarne i mocno zaspane. Rita! Spojrzała z pretensją ,że ją budzę. Musiała gówniara wejść dołem i przecisnąć się jakimś luzem, wczołgując w szafkę. Ot, znalazła sobie kryjówkę.

Nie była zadowolona ze sposobu traktowania. Trafiła od razu w transporter i biegusiem w dól poleciała. Za chwilkę przyjechała Ewa. Zatargała nas w dwie strony za co serdecznie dziękuję

Bez niej bym nie ruszyła nigdzie.

Rita ma wyznaczona operacje na 8 kwietnia raniusio. Oby wszystko poszło dobrze. Oby nie rozchorowała się i wyniki dobre były. Bo musimy zrobić badania jeszcze. Gdy jakiś "składnik" nie wypali to nie ruszymy dalej. Dopiero w domu nerwy mnie wzięły. Strasznie się o dziewczynkę boję. Boimy.
jednak trzeba to zrobić. najchętniej bym zostawiła sprawy takie jakie są. Ale to chowanie głowy w piasek. Maciek dokładnie omówił szczegóły. Przedstawił dobre i ciemne możliwości. Znam je po części. Poczytałam. Jednak wypowiedziane głośno walą po nerwach. Ritunia faktycznie ma
tylko podniebienie miękkie do zszycia. Około 2 centymetrów da się radę zamknąć. Wszak to strasznie dużo!!! Czy zostanie całe pocerowane będzie wiadomo po otwarciu jej. Zbyt dokładne zszycie może zamknąć obieg powietrza i zablokować kanały nosowe. Tak na babski rozum zrozumiałam. Wszystko będzie wiadomo, no prawie wszystko, w dniu operacji.
A Ritunia?! A Ritunia pokazała całą siebie. Były mruczki, tulaski, buziaczki, baranki i włażenie na ręce i kark. Nasza mała córeczka.
