» Pon maja 27, 2013 20:15
Re: Adopcje...TRAGEDIA U WASI-pomocy!!!
Dziś stało się coś, co mnie zbiło z nóg i wbiło w fotel.
W sobotę rano dostałam smsa od Zosik.
To ona adoptowała Wasię , wraz z mężem.
Wiecie tego "dachowego norwga"- mega-kota olbrzyma. Cudo wielkie.
Wasia stał się ukocheniem wielkim, członkiem rodziny.
Każdy jego ruch był podziwiany, wzbudzał zachwyt i (słuszne!) okrzyki podziwu.
Wasia trafił do ludzi, którzy go POKOCHALI.
Tak z całego serca, po prostu.
Dwa miesiące temu Marta i jej mąż mnie odwiedzili: opowiadali o Wasi, o tym jak o niego dbają, jak się starają, jak Duży zrobił mu drapak...Łezka mi się kręciła w oku, bo pamiętam jak się z Kasią z Kociego Świata martwiłyśmy o to , czy wielkiego "zwykłąsa" w ogóle ktoś zechce, czy się pozna na jego wspaniałym charakterze...
"Zosiki" nie aplikowały o Norweg, mimo ,że i takie koty wtedy były.
Nie pisali ,że może "biały albo czarny bo nam do kanapy pasuje"
Nie. Oni chcieli WASIĘ.
Li.
Tylko.
Jedynie.
Kot oddał im całą miłość i troskę: czeka na państwa w oknie, chodzi za nimi jak pies i gada, gada...
Od pewnego czasu Wasia zaczął ciężej oddychać.
Na początku państwo składali to na karb jego trudnej przeszłości.
Ale było coraz gorzej- Wasia mimo wspaniałego karmienia schudł, oddech miał coraz cięższy.
Wetrynarz wysłał kota na prześwietlenie.
I okazało się ,że żołądek i przedni odcinek jelit jest straszliwie rozdęty- padło straszne "ciało obce albo guz!".
Zosiki się spłakały...i postanowiły walczyć.
Zawieźli Wasię do znanej kliniki weterynaryjnej w Mikołowie.
I zaczęła się diagnostyka: tomografia komputerowa, rinoskopia...
Wykazały jednoznacznie , że problem Wasi nie ma źródeł w przewodzie pokarmowym - kot ma ekstremalnie zwężoną tchawicę z naciekiem. Nie wygląda to na guza, raczej na stary stan zapalny - jest tam tak wąsko ,że Wasia oddychając łyka powietrze , stąd ma to rozdęcie żołądka i jelit.
Na wszelki wypadek trzeba jeszcze zrobić biopsję w miejscu naciekania.
Żeby wykluczyć nowotwór.
Biopsja będzie jutro.
Jeśli okaże się ,że to "tylko" zapalnie - będzie można podać leki i nawet nie trzeba będzie operować.
Tylko...
Dzisiejsze koszty (tomografia i rinoskopia) to suma 1050 zł.
Zosiki zapłaciły z tego 150 zł.
Mają jeszcze jakieś oszczędności ,ale ...nie takie.
Bo jutro jest biopsja i potrzebne jest znowu 400 zł za samo pobranie materiału i wysłanie na badanie histopatologiczne.
Właściciel kliniki zgodził się rozłożyć płatność na raty.
Powiem krótko : Zosiki nie mają takiej sumy.
I wiem, wiem, że pomagacie Ewissko i że to ,iż proszę jest po prostu bezczelne...
Ale proszę.
Pomóżcie wyleczyć wspaniałego, wielkiego, burego Wasię.
Zosik obiecała ,że jak tylko odbije finansowo - pomoże innemu kotu.
Ja daję na dobry początek ,zaraz jutro wpłacam.
Bo to nie jest sprawiedliwe, że kot odnalazł swój dom a ludzi swojego kota i teraz miałoby się to TAK skończyć!!!
Więc proszę.
Kłaniam się Wam do kolan i proszę.
Każdy grosz, każde 10 zł się liczy i to bardzo.
Pomóżmy uratować Wasię!!!