Ale piękny pycholek




Myszorek pisze:Asia , mam nadzieję, ze wiatr nie narobił szkód u Was i bezpiecznie mogłaś iść do kociaków.





Żwirku szkoda wielka Mamy jego wielki deficyt. Miałam nadzieję ,że jakoś do pensji docipiemy. 
maczkowa pisze:współczuję serdecznie! mam w domu takiego rozpakowywacza zwirku, dopadnie ( w sensie otworzy szafę, rozgryzie karton z workiem i przegryzie kazde opakowanie żwirku- worki plastikowe, papierowe, kartony ) , a no a potem ku współnej uciesze reszty wykopuje żwirek i rozsypują po całym domu. Wymusiła na mnie przejście na worki 10l, które zużywam za jednym zamachem i zapasy trzymam w piwnicy, bo inaczej się nie dało. No, ale niestety, to rozwiązanie droższe
Mam nadzieje, ze udało się trochę zwirku ocalić
Wlazłam i zamarłam.
Z oburzeniem przyjęły fakt zmiatania tegoż bałaganu. Pracowicie podejmując podstępne próby rozsiania ponownie kulek już ogarniętych. Rita wręcz na szczocie jeździła.
Aż miałam ochotę chudy jej tyłek liznąć włosiem. Wqurwiłam się okrutnie
. Nawrzeszczałam się i naklęłam okrutnie
Ten mój facet rozumki zjadł wszystkie. Leżące jego ciuchy mu nie wadzą ale kubełek tak.




Sierra pisze:Tak tylko z ciekawości... Chłop przeżył czy wybrałaś wdowieństwo?


maczkowa pisze:Wymusiła na mnie przejście na worki 10l, które zużywam za jednym zamachem i zapasy trzymam w piwnicy, bo inaczej się nie dało. No, ale niestety, to rozwiązanie droższe
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości