» Pt lis 14, 2008 9:50
Ewar, nie chce oceniac, i własciwe nie robie tego,ale po prostu ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem
I o to moje niezrozumienie chodzi.
Ktoś bierze kota, dla siebie, jest to jedyny kot w rodzinie, dziecko sie cieszy. Po czym po dwóch wizytach u weta za łaczną sumę 60zł. pisze, ze ZŁOŚCI go,ze są wydatki na jego leczenie.
Głownie chodzi mi tez o to słowo, które wytłuściłam.
Natychmiast staram sie kota odzyskac w takich przypadkach, i trzesę się, póki nie wezmę go z powrotem na ręce, żeby nic po drodze sie nie wydarzyło złego, za wiele już rzeczy widziałam.
Miałam już dziwne zwroty i uwierzcie, wszyscy, którzy kota zwracali, nie pałali żadnymi już ciepłymi uczuciami do zwracanego kota.
I Chester, zeby nie było, ze Cię oceniałam- ja rozumiem nawet zwrot na leczenie, ale wtedy jesli wynika z niepkoju o kota i poczucia bezsilnosci,a nie złości, ze kosztuje. I nie uwazasz,z e inaczej by było, gdybyś nie oddała go jak popsutą rzecz, tylko nadal sie nim interesowła i wyrażała chęć zabrania go z powrotem po "naprawieniu"?
A teraz co? Dziecko dostanie nową zabawkę?
Z mojej strony koniec wypowiedzi na ten temat, bo nie przywykłam pisac tak złośliwych postów, ale tym razem nie potrafię sie powstrzymac.
_________________-
Rudziaszek trzyma sie dobrze, jest wesoły, chce jesc,wydziera sie w łazience, kiedy reszta je, ale niestety jeszcze nie dostaje, bo wymiotuje po wypiciu wody. Jeździmy na kroplówki, i leczenie do mojej wetki, za chwile kolejna wizyta. Dziś zaczniemy podawać leki przeciwwymiotne, bo kurcze, w końcu kiedyś musi zacząć jesc.
